Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zPołczyńską.Doostatnichdniprzedwylewem,mimoswojegowieku,
przychodziładoszkoły,żebypomagaćmłodymkolegompofachu,
służyćimradąidobrymsłowem.Tesiauwielbiała,czułasięprzy
niej,jakbystałabardzobliskoźródła,zktóregowolnojejczerpać
wiedzę.Rozmowywpokojunauczycielskimprzyporannejkawie
zawszebyłyinspirujące,aspostrzeżenianatematuczniówzwykle
trafne.Każdyzatrudnionywtymliceumnauczycielchciałbyćjak
Połczyńska.Samaśmiałasię,żejestdinozauremipostawiąkiedyś
wgablocie,awoźna,paniAnia,będzieścieraćkurzzjejtwarzy.
Terazleżaławswoimmałymmieszkaniu,gdzieczasjakbyzatrzymał
sięwlatachdziewięćdziesiątych.Dlaprzyjaciółekbyłtoczas
dojrzewania,pierwszychfascynacjimuzycznych,modowych,
chłopięcychiliterackichoczywiścierównież.Wpowietrzuunosiłsię
zapachAmoluikurzugromadzącegosięcienkąwarstewkąnalicznych
woluminach.Niemalwszędziestałyzdjęciamłodych,uśmiechniętych
osób.Naścianachwoprawachwisiaływierszeiobrazki,dzieła
uczniówpaniWisi.Każdy,ktoprzekraczałprógjejmieszkania,dzięki
tympamiątkommógłdotknąćjejżycia,poczućjegowagę.Nie
wyłaniałsięztegoobrazstarej,samotnejkobiety,raczejkogoś,ktożył
jak…chciał.
***
Karolinazarazpoprzyjeździeskierowałakrokiprostododomu
Teresy,żebyzniąudaćsiędomentorki.Nawetniewrzuciła
dorodzinnegodomuswojejsportowejtorby,wktórąspakowałakilka
ciuchów.Domatkichciałazawitaćjaknajpóźniej,borozmowaznią
onieudanymmężu,nieudanymzwiązkuiżyciuniebyławpisana
nalistępriorytetów.
Usiadływnogachłóżkanauczycielki.Nigdyniebyłyzniąwtak
intymnejsytuacji,boWisianigdywcześniejniechorowała.
Wyglądałabardzopogodnie,przyglądałasięswoimuczennicom
zżywymzainteresowaniemiwogóleniesprawiaławrażeniaosoby,
którazachwilęmiałaudaćsięwstronęświatła.
Dobrzewasobiewidziećpowiedziałacicho,alebardzo
wyraźnie.
Zawszeprzywiązywaławagędotego,coijaksięmówi,niecierpiała
niechlujstwa.Wynosiłapolskąmowępodniebiosajakodziedzictwo.
Mówiła,żeskorodziewczętawimięwąskichtaliiprzyglądająsię
dokładnietemu,cowkładajądoust,byłobyniezwyklewskazane,aby