Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
usłyszałamchrupanieżwirupodkołamiimocniejobjęłam.
Podniosłamsięzciężkąpacjentkąnarękach,ostrożnie,pamiętając
ouszkodzonymskrzydle,izeszłamnabok.Nawetsięnieobejrzałam,
przekonana,żetoCeceliaszukazbiegłejpacjentki.
Wisiszmipiątakaodezwałsięmęskigłos.
Odrazuzidentyfikowałamjegowłaściciela,jeszczezanim
zobaczyłampikapstrażnikałowieckiego.
Niczegociniewiszę,Cliff.Jeślijesteśtakgłupi,żebysięzakładać
zCecelią,toraczejtypowinieneśmioddaćpięćdolarów
odparowałamzszerokimuśmiechemipodeszłamdoszaregoforda
zprzystojniakiemwychylonymzokna.
Wyglądaliśmywnaszychidentycznychmundurachwodcieniach
khakiizielenitakodmiennie,jaktotylkomożliwe.Jawswoim
tonęłamjakwzadużejkoszuliukradzionejojcu,Cliffzaśprezentował
doskonaleopięteatletyczneciałoniczymmodelzkatalogu
najnowszychciuchówoutdoorowych.
Przystojniakzerknąłzzaaviatorówwzłotychoprawkachiwyciągnął
rękę,żebypogłaskaćDorothyposzyi.Najpierwsięnastroszyła
icofnęła,wkońcujednakłaskawiepozwoliłanapieszczotę.
Wżyciuczegośtakiegoniewidziałemstwierdziłzestuwatowym
wyszczerzemprzyklejonymdonieogolonejtwarzy.
Czasemniesamowicieprzypominałmimojegonajlepszegokumpla
zrodzinnychstron.Cośwtymsympatycznymsposobie…Natychmiast
kazałamsobieprzestać.
Niechciałamodgrzebywaćterazwspomnieńotymczłowieku.
Czegoniby?zapytałam,rozglądającsię.
Bursztynowesłońcezaczynałonieźlegrzać,czułamkropelkipotu
naliniiwłosów.Pomyślałam,żezaniosęDorothydoklimatyzowanego
wnętrzaalbowypuszczędocienistegolasu.Zapowiadałsięupalny
dzień,rowekmiędzymoimicyckamijużnieprzyjemniespływał