Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wilgocią.
–Czegośtakiegojakty,Callie.Wszystkiestworzeniadociebie
lgną,nawettedzikie.JesteśjakjakaśzakichanaksiężniczkaDisneya.
–Uśmiechnąłsięirzuciłmispojrzeniesugerujące,żenietylkoindyki
łaknąmojegotowarzystwa.
Nerwowoprzestąpiłamznoginanogę.Zastanawiałamsię,jak
bytuuprzejmiewyjaśnićCliffowi,żewolałabymiśćnarandkę
zDorothyniżznim.Nieżebymmiałacośprzeciwkoniemu,byłfajny
jakoznajomy.Poprostuniezamierzałamutknąćnawiecznośćwtym
miasteczku,apozatymzzasadyniewdawałamsięwromanse
zkolegamizpracy.
–Onaraczejniejestdzika–zauważyłam,trącającnosemszyję
Dorothy.
Przyszłanaświatzniesprawnymskrzydłemiodpisklakamieszkała
wośrodku.Alemojestaraniaprzynosiłyefekty,azamierzałam
wypróbowaćjeszczekilkapomysłów,jaktenfelernaprawić.
–Muszęjązabraćdośrodka.Widzimysiępóźniej?
Ruszyłamwstronębudynku,alenagledrogęzagrodziłamitylna
częśćpikapa.
–Ajakzamierzaszwrócićdodomu,mądralo?Chceszwyhodować
sobieskrzydłaipofrunąć?Twojafurgonetkaostateczniepadła.
Mówiłemjużmiesiąctemu,żejazdaniątosporeryzyko.–Wciąż
powolisięcofał,świdrującmniewzrokiem,zaroganckouniesionymi
brwiami.
–Naszczęścieniesłuchamwszystkiego,comówisz–burknęłam.
–Wsiadaj,podwiozęwas.–Iwkońcuzatrzymałsiępośrodku
drogi,kompletnieblokującmiprzejście.
Kiedywsiadłyśmy,Dorothyznówsięnastroszyła,aleczekałanas
bardzokrótkapodróżiwiedziałam,żenicjejniebędzie.
Dwieminutypóźniejzajechaliśmypodtylnewejście.Pomalowane