Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Proszę,proszę,zdolniacho,wymiatasz–powiedziałamśpiewnie.
Ceceliazatrzymałasięwkorytarzuioparłaometalowąościeżnicę.
–Wadliwy?–zapytała,ruchemgłowywskazującmikroskop
tkwiącypośródbałaganunabiurku.
Splotłanapiersipomarszczoneramiona.Dopieroterazzauważyłam,
jakiemaobwisłecycki.Zbliżałasiędosześćdziesiątki,miaładość
potężnągórnączęśćciałaicienkienóżki.Granatowyuniform
podkreślałszarośćoczu.Popatrzyłanamniezzaokularówwdużych
oprawkach,jakmatkakarcącaspojrzeniemnadąsanedziecko.
Odgarnęłaztwarzysiwawo-żółtekosmykiskładającesię
napostrzępionąfryzurętypupłetwa.
–Yyy,niewiem.Jeszczegonierozpakowałam.Właśniedzwoniła
babkaodmotyli,ztejgrupybadawczejwMeksyku.–Usiadłam
wygodniejipodciągnęłamkolanapodbrodę.
Dorothydokonywałainspekcjiklatekipudełrozstawionychnacałej
przestrzenimojegogabinetu.Byłotoniedużepomieszczeniezpodłogą
wczerwono-żółtecętki,ścianamizbiałychpłytcementowychiz
jednymzasłoniętymoknemwychodzącymnalasorazparking.
Ceceliaporuszyłasięnawspomnienieobabceodmotyli,jakbyiw
niejtentematwywoływałpodekscytowanie.
–Noi?Copowiedziała,Callie?JedzieszdoMeksyku?Zachwilę
naszostawisz?–Jejszareoczypatrzyłyzzaokularówzintensywnością
godnąjastrzębia.
–Niewydajemisię.–Kiedywypowiedziałamtesłowanagłos,
stałysiękonkretneiprawdziwe.Natychmiastzapragnęłamjecofnąć.
–Niepowiedziałakategorycznie„nie”,ale…Wyglądanato,żeinni
naukowcysięmartwią,żeporzucęprojektwpołowie,bywydaćsię
zamążiwyprodukowaćdzieci.Twierdzą,żewwiekudwudziestu
dziewięciulatjeszczeniedoświadczyłamżycia.
Niemogłamnaniąspojrzeć.Bałamsię,żezobaczękolejnąosobę
zgadzającąsięztąopinią.Achociażrazchciałam,żebyktośmnie
poparł.Dlaczegowszystkobyłotakietrudne?