Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kalambur.
Niechpansobiewyobrazi,mnietotakodniechcenia…
powiedziałemzupełniebezmyśli…objaśniałzdziwiony.
No,tak,tak,rozumiesięwesołopotakiwałurzędnik.
Czyksiążętammożesięczegośuczyłutegoprofesora?zapytał
naglebrunet.
Tak…studiowałem…
Ajanigdysięniczegonieuczyłem.
No,jateżprzecieżcokolwiek,tak,aby…dodałksiążę,jakby
naswojeusprawiedliwienie.Uznalizaniemożliwezpowodu
chorobyuczyćmnieczegokolwieksystematycznie.
Rogożynychpanzna?spytałszybkobrunet.
Nie,niemamprzyjemności.JawRosjiprzecieżmałokogo
znam.AczypanjestRogożyn?
Tak,Rogożyn,Parfen.
Parfen?CzytoabynieztychsamychRogożynów…rozpoczął
zrobionąpowagąurzędnik.
Ztychsamych,ztychsamychprzerwałmuszybko
zniecierpliwościąiniegrzeczniebrunet,któryanirazuzresztąnie
zwracałsiędowągrowategourzędnika,aodsamegopoczątkuzwracał
siętylkodoksięcia.
Awięcjakżeto?zdębiałurzędnik,oczyomałomunawierzch
niewylazłyitwarzpoczęłasięwmgnieniuokaukładaćwjakiśwyraz
pokoryisłużalstwa,anawetprzestrachuwięctotegosamego
SiemionaParfenowiczaRogożyna,któryzmarłzmiesiąctemu,tego
samegodziedzicznegoszlachcicahonorowego,cozostawiłposobie
dwaipółmilionakapitału?
Atyskądotymwiesz,żezostawiłdwaipółmilionaczystego
kapitału?przerwałmubrunet,niedarzącgoitymrazemspojrzeniem
widziszgo…mrugnąłdoksięcia,wskazującurzędnika