Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
ul.Argentyńska,SaskaKępa
Wmieszkaniuśmierdziałotak,jakJoannasię
spodziewała.Typowagorzelniazdomieszkąnut
nikotynowych.Oryńskiodwiózłdodomu,alepotem
zamiastskierowaćsięnanajbliższyprzystanek,poszedł
zanią.Mruknęła,żebyzbierałsiędosiebie,ale
przypuszczała,żenanicsiętoniezda.Sytuacjabyła
wyjątkowa.
Niemiałzamiaruzostawićalkoholiczkisamej.
Przynajmniejdomomentu,będziemiałpewność,
żewapartamencieniezostałaanikroplatequiliczypiwa.
Alkoholiczka.Dotychczasniedopuszczaładosiebie
tegookreślenia.
Amożejednak?Możeokreślałasiętakodsamego
początku,tylkoniespecjalniesiętymprzejmowała?Tak,
tadrugamożliwośćbyłaznaczniebardziej
prawdopodobna.Ostatecznietrudnobyłojednak
przesądzić.Wspomnieniazostatnichtygodnibyły
zamgloneiniepotrafiłaułożyćichchronologicznie.
Wydałyjejsięroztrzaskanymobrazem,któregonawet
najlepszykonserwatorniepotrafiłbyuratować.
Weszładosalonuispojrzałanarozrzuconenapodłodze
materiały.Musiałajepozbierać,upchnąćgdzieśgłęboko
inigdywięcejdonichniezaglądać.Tosamonależało
zrobićzewspomnieniamioBukano,poprzednimkliencie.
DobraodezwałsięOryński.Gdzietrzymasz
arsenał?
Wszędzie.
Rozejrzałsię,przezmomentzastanawiał,apotem
skinąłgłowąizabrałsiędoroboty.Niedopitebutelki
właściwiemożnabyłoznaleźćwkażdymzakamarku
przestronnegomieszkania.Ostatniależaławprogu