Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pies,którywyglądanasennego,aleczłowiekprzezcałyczas
mawrażenie,żeladachwilamożesięnaniegorzucić.Jedynąosobą,
którejKafarsłuchał,byłjejojciec.
Danutaweszładobudynkubiurowego,cojakzwyklesprawiłojej
ogromnąprzyjemność.Recepcjaznajdowałasiępośrodku.Stamtąd
wgórępięłysięspiralneschodyprzechodzącewszklanypomost
prowadzącydopomieszczeńnaantresoli.Włoskiemarmury,jedna
ześcianwspanialezazielenionamchemislandzkim,ażurowestopnie
schodówwykonanezdrewnawalaba,wszystkotosamawybierała.
Luk
sus,pomyślała,jaktegoniekochać?Weszłanapiętrodoswojego
gabinetu,zktóregorozciągałsięwidoknahaleorazulicęPuławską.
Terazsunąłniąsznursamochodówpróbującychwydostaćsię
zestolicy.Lubiłatenwidok,zwłaszczażecojakiśczasnad
sześciopasmowąjezdniąprzelatywałysamolotypodchodzące
dolądowanianapobliskimOkęciu.
Rzuciłakopięświadectwanabiurkoiopadłanafotelwykonany
ręczniezszagrynuzpłaszczkiirekina.Wbudynkuniebyłojużnikogo
zadministracji.Danutaprzymknęłaoczy,rozkoszującsięcisząoraz
panującymwgabineciepółmrokiemzłamanymjedynieświatłem
wpadacymzzewnątrz.
Jejbłogispokójzakłóciłcichyszumwindywhallu.Danuta
momentalniesięwyprostowała,zdjęłażakiet,powiesiłagonaoparciu
fotela,włączyłalampkęikomputer,nadająccałejsceneriigłębokiego
wyrazu:„Człowiekpodczasciężkiejpracy”.Windazatrzymałasię
naantresoli,pochwilidrzwigabinetuotworzyłysięidośrodka
wjechałjejojciec.HenrykWojnarowiczmiałsiedemdziesiątosiemlat
iporuszałsięnaelektrycznymwózkuinwalidzkim,którywświecie
samochodówosobowychmożnabyłobyprzyrównaćdomaybacha.
Cześć,córciapowiedziałbezentuzjazmu.
Dzieńdobry,tato.
HenrykzatrzymałsięprzyDanucieisięgnąłpoleżącąnablacie
kopięświadectwafitosanitarnego.Przejrzałszybkopismo,
przechylająckartkiwstronębiurkowejlampki,którazalałamiękką
łuną.Krótkoprzystrzyżonesiwewłosy,surowespojrzenie,lekko
wyłupiasteoczyikuriozalnieorlinos,którypodtymkątemiwtym
świetlewyglądał,jakbybyłzłamany.
Załatwiłaś.Bardzodobrzewjegotonieniebyłonawetcienia
pochwały.Tenkierownik,Fornalski,mówiłcoś?
Danutanieodpowiedziała.
Trochęsiębałem,żenamodmówi.Wiesz,kiedyśnieżyłem