Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Widzę,żetrochętutajzmieniłaśzauważyła
twardymtonem.
PoplecachGosiprzebiegłdreszczniepokoju.Miała
nadzieję,żementorcespodobająsiędrobne
unowocześnienia,atakżeremontścianipodłogi.Sądziła,
żezostanieraczejpochwalona,anieskarcona.
Niepodobacisię?zapytała.
Tegoniepowiedziałam.Cieszymnie,żezmieniłaś
podłogęiżejesttakczysto…alepachniedziwnie.
Dziwnie?
Przyznajsię.Zamiastmyćnaturalnymiśrodkami,
użyłaśjakiegośświństwazesklepu.
Gosiauciekłaspojrzeniem.Myślała,żezapach
wywietrzeje,zanimBabaJagawróci.
Nojakbytopowiedzieć…zaczęła.Amoże
naleweczki?Pewniezmarzłaśwpodróży.Pogodateraz
takabrzydka.
Rzuciłasiępędemdokredensuiwyjęłabutelkę
zlikierempoziomkowym.Pochwilinamysłuodłożyła
iwyjęłanalewkęmalinową.Znowusięzawahała.
Malinówkatakżewróciłanaswojemiejsce.Gosia
wyciągnęłamocnąnalewkęzczarnegobzuidwa
kieliszki.
Kapciewkształcieróżowychjednorożców
nieakceptowalneskrytykowałaBabaJaga.
Gosławazerknęłanaswojestopy.Ogromnefutrzane
kapciefaktyczniedośćmocnorzucałysięwoczy.
NiemniejGosiabardzojelubiła.Główniedlatego,
żedostałajeodMieszkanaichpierwszeSzczodreGody,