Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chciałomisiępłakać.Zupełnieinaczejwyobrażałam
sobieswójpierwszydzieńwBielinach.Zaskoczyłomnie,
żektośpoważyłsięokraśćszeptuchę.Nawetpojej
śmierci.Przecieżpowinnyśmywzbudzaćrespekt,anawet
strach.Znamysposoby,jakprzegnaćchorobęalbourok,
alepotrafimyjeteżprzywołać,jeśliktośnamzagrozi.Nie
jesttowskazane,anawetbywapiętnowaneprzez
związekzawodowyszeptuch,doktóregojatakżesię
zapisałampowyrażeniuchęciprzejęciapraktykibabci,
niemniejbyłatakamożliwość.
Zaczęłamprzerzucaćzawartośćszufladkredensu.
Cofnęłamsięzobrzydzeniem,odkrywającwewnętrzu
jednejznichmartwąmysz.Nadgryzłanieopisanepudełko
pozapałkachwypełnionesuszonymiziołami.
Postanowiłamwyrzucićtentajemniczykartonik.
Zkażdąkolejnąszufladąiszafkąmojazłośćrosła.
MiałamolbrzymiąochotęrzucićuroknacałeBieliny.
Ażebychociażsraczkiwszyscydostalizato,żenie
uszanowalidomumojejbabci!Nicniezostawilipoza
meblami,którychniedałosięwynieść,złamanąmiotłą,
obtłuczonymkubkiem,krzywą,metalowąmiednicą
ipościelą,wktórejbabciazmarła.dziwne,żekomuś
sięnieprzydałajejkołdra!
Byłampewna,żewogródkuzielnymbabciRadomiły
takżedokonanospustoszeń.Grządkibyłyopisane,więc
jeśliktośznałsięchociażtrochęnaziołolecznictwie,
tonapewnozebrałniezłeżniwa.
Wjakisposóbmiałamterazleczyćludzi?
Odbudowaniezawartościkredensuzajmielata!
Nierozumiałamtegobrakuszacunku,brakuwstydu.