Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zastanawiać,jaksilnimusielibyćbudowniczowie.
Przeszliśmyprzezbardzoszerokie,bociągnącesię
dogołoborza,wejście.
Pobokach,międzydrzewami,możepaniznaleźć
rzeźbyprzedstawiającenaszychbogówwyjaśniłkapłan.
Częśćjużtylkozgrubszaprzypominapostaci,ponieważ
warunkiatmosferycznenieoszczędzająnawetkamienia,
aleosobiściebardzopolecamtomiejscenaspacer.Cały
terenjestotoczonywałem,więcbezpieczniemożnasię
wybraćnaprzechadzkę.Mimożeparkjestspory,nie
mapraktyczniemożliwości,żebysięzgubić.
Zastanowięsięnadtym,dziękuję.
Jakośnieszalałamzekscytacjinamyślospacerze
poparkupełnymrzeźb.Zwłaszczapozmroku.Niemniej
możekiedyśwybioręsiętuzadnia.Tobyłoważne
miejscedlamojejbabci.
Atutajsięspotykamy!Widzę,żenarazienie
majeszczewiększościosób,alepewnieniedługowszyscy
dotrąpowiedziałMszczuj.
Weszliśmynacałkiemsporychrozmiarówpolanę.
Pośrodkujaśniałojużognisko.Otaczałjeokrągzkamieni.
Częśćznichozdobionabyłajakimiśznakami,którychnie
rozpoznawałam.Płomienieożywiałytwarze
zgromadzonych.Zobaczyłamsporoosóbwpodeszłym
wieku,którewyglądałyjakstereotypoweszeptuchylub
żercy,alebyłotakżekilkoromoichrównolatków.
Zaskoczyłomnie,wjakisposóbbyliubrani.Kapłani
oczywiściezałożylitradycyjnekoszulezkrajkami,ale
uniejednegospodsięgającejdopołowyudkoszuliny