Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
badałamjejtwarz.Wręcetrzymałamrozprawkęzawierającąopowieśćonagłejśmierci
kłamczyni,naktórązwróconomiprzedchwiląuwagęjakonaodpowiedniąprzestrogę.
Wszystko,cozaszłoprzedchwilą,copaniReedpowiedziałaomniepanuBrocklehurstowi,
całatreśćichrozmowywszystkotobyłożywe,świeże,bolesne;odczułamkażdywyraz
równiedotkliwie,jakwyraźniegousłyszałamijakaśgwałtownaniechęćwrzałaterazwemnie.
PaniReedpodniosławzrokznadroboty,oczyjejzatrzymałysięnamoichoczach,
arównocześniepalcezaprzestałyzręcznychruchów.
Wyjdźstąd,wracajdodziecinnegopokojurozkazała.
Mojespojrzenielubwyraztwarzymusiałyjejsięwydaćobraźliwe,gdyżmówiła
zniezwykłym,chociażhamowanymrozdrażnieniem.Wstałam,poszłamkudrzwiomiznowu
wróciłam;podeszłamdookna,przeszłamprzezpokójistanęłamprzednią,tużblisko.
Czułam,żemuszęmówić;zdeptanomnieboleśnie,muszęmiećodwet,alejak?Gdzież
miałamsiły,bysięzemścićnamojejnieprzyjaciółce?Zebrałamcałąenergięiwyrzuciłam
zsiebieteszczereazuchwałesłowa:
Niejestemobłudna;gdybymbyła,powiedziałabym,żepaniąkocham,ajaoświadczam,
żeniekochampani;nieznoszępani,takjaknikogonaświeciezwyjątkiemJohnaReeda,
aksiążeczkęokłamczynimożepanidaćswojejcórceGeorgianie,gdyżtoonakłamie,anie
ja.
RęcepaniReedwciążjeszczebezczynnieleżałynarobótce,alodowateoczymroźnotkwiły
wmoich.
Cowięcejmaszmidopowiedzenia?zapytałatakimtonem,jakimktośmógłbyraczej
przemawiaćdodorosłegoprzeciwnika,aniejakimsięzwykleprzemawiadodziecka.
Tejejoczy,tengłosobudziłycałąantypatię,jakąkuniejczułam.Trzęsącsięodstóp
dogłów,caładrżącaszalonymwzburzeniemmówiłamdalej:
Cieszęsię,żepaniniejestmojąkrewną;dopókiżyję,jużnigdypaninienazwęwujenką;
nigdypaninieodwiedzę,gdydorosnę;agdymniektozapyta,czypaniąlubięiczypanibyła
dlamniedobra,powiem,żesamamyślopaniwywołujewemniemdłościiżeobchodziłasię
panizemnąnielitościwieiokrutnie.
Jakśmiesztotwierdzić,Jane?
Jakśmiem?Jakśmiem?Ponieważtojestprawda.Panimyśli,żejaniemamuczuć
iżemogęsięobejśćbezodrobinymiłościalbodobroci;alejatakżyćniemogę,apaninie
malitości.Dokońcażyciabędępamiętała,jakmniepaniwepchnęłaszorstkoigwałtownie
zpowrotem…doczerwonegopokojuizamknęłatam,chociażbyłamwtakimstrachu,
chociażwołałamduszącsięodmęki:„Miejlitość!Miejlitość,wujenko!”.Aukarałamniepani
wtensposób,ponieważjejniegodziwychłopakzbiłmnie,uderzyłzanic,takżeupadłam.
Każdemu,ktomniezapyta,opowiemtodokładnie.Ludziemyślą,żepanijestdobrąkobietą,
alepanijestzła,twardemapaniserce.Topanijestobłudna!
Zanimdokończyłamtejprzemowy,duszawemniezaczęłarosnąć,radowaćsię
najdziwniejszympoczuciemwolnościinieznanegodotądtriumfu.Wydawałomisię,żepękły
jakieśniewidzialnewęzłyiniespodziewaniewydostajęsięnawolność.Iniebezpowodu
odnosiłamtowrażenie:paniReedzdawałasięwystraszona;robótkazsunęłajejsięzkolan,
podniosłaręce,kołyszącsiętamizpowroteminawetwykrzywiająctwarz,jakgdybysięjej
napłaczzbierało.
Myliszsię,Jane.Cosięztobądzieje?Czemutakdrżyszgwałtownie?Niechciałabyśnapić
siętrochęwody?
Nie,dziękujępani.
Możeczegoinnegożyczyszsobie,Jane?Zapewniamcię,żecidobrzeżyczę.
Nie,pani.PowiedziałapanipanuBrocklehurstowi,żejamamniedobrycharakter,żemam
kłamliweusposobienie;ajaopowiemwszystkimwLowood,jakapanijesticopanizrobiła.
Tytegonierozumiesz,Jane:dziecimusząbyćukarane,jeżelizawinią.
Janigdyniezawiniłamkłamstwem!zawołałamdzikim,podniesionymgłosem.
Alejesteśzłośnicą,tomusiszprzyznać;aterazwracajdodziecinnegopokoju…no,moja
kochana…ipołóżsiętrochę.
Niechmipaniniemówi„kochana”,botonieprawda!Janiemogęsiępołożyć;niechmnie
panijaknajprędzejpośledoszkoły,bożycietutajjestdlamnienieznośne.
RzeczywiściewyślęjaknajprędzejdoszkołyszepnęłapaniReedizabrawszyrobótkę,
wyszłanaglezpokoju.
Zostałamsamazwycięskanapolubitwy.Pierwszatobyłamojawalkaipierwsze
zwycięstwo.Stałamprzezchwilęnadywanie,wmiejscugdzieprzedtemstałpanBrocklehurst,