Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,przepraszam.
Niewiem,dlaczegoprzepraszamzato,żenigdynie
jadłamspecjału,którymwszyscysiętuchwalą.Jak
ludziezSeattle,gdymówiąokawie.Jakbyjąwynaleźli.
Jakbybyłanajwiększymwynalazkiemwdziejach
ludzkości.Dobra,dobra,Seattle,dośćtego.Kawa
tonapój.Spadaj.
Niewiemrównież,dlaczegowpakowałamsię
wtęsytuację,jeślipominąćwspomnianyjużmiksnudy
iciekawości,którywcześniejdoprowadziłmnie
dozguby,ito,żegeneralniewszystkomamgdzieś.
Przyczyniłasiędotegorównieżmyśl,żewkrótce
będęmartwa.
Przynajmniejjeszczeużyjężycia!Pizzadla
wszystkich!
Nagleprzychodzimidogłowy,czytenfacetniejest
przypadkiemniebezpieczny.Możemójbeztroskipomysł
wcaleniebyłtakidobry?Ajeślijestposzukiwanym
mordercą?Seryjnymmordercą,któryrobitakinumer.
Zwabiaswojąofiaręnapizzę.
Włosysięjeżą.Odwrót.
–Właściwie,proszępana,muszęjużwracać.Niechcę
spóźnićsięnapociąg.
–Maszjeszczedwiegodziny…
–Nibytak,aleczasemodlatuję.Słowohonoru.
Zdarzyłomisięwpaśćnalatarnię.
–Naprawdę?
Pochylasię.Mówiszeptem.
–Aha…Palisztrawkę?
Notak,zaczynasię.Znamytoztelewizji,conie?
Dochodządragialboprocenty.Trzebatrochęzamącić