Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbardzogowykorzystywała.Zresztątoniejestteraz
najważniejsze.Niemusiałemakceptowaćjegozwiązku
iniemuszęteżrozumieć,dlaczegomójprzyjacielnie
możesiępozbieraćporozstaniuzżmiją,ale
powinienembyłbyćprzynimigowspierać,kiedy
najbardziejmniepotrzebował.Ajajakzwyklenawaliłem.
Jużmniejwięcejpogodzinieodwejściadoklubu
zacząłemsięobmacywaćnaparkieciezjakąś
przypadkowąlaską,którąjakbytegobyłomało,
dzisiejszegorankazastałemwswoimłóżku.Nie
zwróciłemnawetuwagi,kiedyBoryswyszedłzklubu.
Zorientowałemsię,żegoniema,dopierowmomencie,
gdypodjechałaponastaksówka.
Sorry,starymamroczę,drapiącsięwtyłgłowy,
iwciskamhamulec,bojaknazłośćświatłozmieniasię
naczerwone.Świetnie.Poprostuuwielbiamstaćwkorku
uwięzionywsamochodziezkimś,ktoniemaochoty
zemnągadać.
PochwiliBorysupijałykswojejkawy,odwracasię
wmojąstronęiwzdycha.
Jesteśokropnymprzyjacielem,wiesz?
Wiemodpowiadamzlekkimuśmiechem.
Nigdyniemożnanatobiepolegać…
Wiem.
Ijesteścholerniesamolubny…ciągniedalej,już
niecoprzyjaźniejszymtonem.
Okej,możejednakwcaleniemazamiarurobić
miwyrzutówiobrażaćsięjakmałedziecko,aleznam
gonatyledobrze,żebywiedzieć,żeczekamniejeszcze