Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Imnietakże–dorzuciłajegosiostra,wysuwającładną
twarzspozafiranekispoglądającwokół.–Napewno
przyśniłybymisięczeluściTartaru,awśródnichPluton,
Prozerpinai...
–Chacha!cha!–zaśmiałsięczarnywoźnicanakoźle,
wpisanydoksiągplantacjijakoPlutonPoindexter.–
Młodapanienkaśniomniewtymczarnymstepie!Coś
podobnego!Atocidobrykawał,moipaństwo!Cha!cha!
cha!
–Niebądźciewszyscytacypewnisiebie–odezwałsię
ponurysiostrzeniec,którywłaśnienadjechałiwłączyłsię
terazdorozmowy.–Niewieciejeszcze,czyiteraznie
czekawasnoclegnatympogorzelisku.Mamnadzieję,
żeniezdarzysięnicgorszego.
–Cochceszprzeztopowiedzieć,Cash?–zapytałwuj.
–Tylechcępowiedzieć,żetenosobniknasoszukał.Nie
twierdzętegojeszczenapewno,alesprawawygląda
brzydko.Przebyliśmywięcejniżpięćmil–zesześć,jak
przypuszczam,agdziejestzapowiedzianedrzewo?
Zbadałemcaływidnokrąg,aoczymamdobre,alenic
podobnegoniedostrzegłem.
–Pocóżbytenobcyczłowiekmiałnasoszukiwać?
–Ach,poco?Otowłaśniechodzi.Przyczynamożebyć
niejedna.
–Podajnamwięcchoćjedną!–zadźwięczałsrebrny
głosikzwnętrzakolaski.–Zamieniamysięwszyscy
wsłuch.
–Zamieniaszsięwsłuch,chłonącwszystko,
cocinagadaobcy–drwiącoodrzekłCalhoun.–Sądzę,
żegdybymwyjawiłpodstawęmychobaw,zapewne
nadałabyśimłaskawiemianofałszywegoalarmu.
–Tozależyodrodzajuowychpodstaw,mości
Kasjuszu.Możeszchybaśmiałowystawićnasnapróbę.