Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Trudnooczekiwaćfałszywegoalarmuodtakwytrawnego
żołnierzaipodróżnika,jakimtyjesteś.
Calhounwyczułzawartąwtychsłowachironię
ipowstrzymałbysięprawdopodobnieoddalszych
wyjaśnień,gdybynieinterwencjasamegoPoindextera.
–Więcdalej,Kasjuszu,wytłumacz,comasznamyśli!–
zażądałplantatorgrzecznym,leczstanowczymtonem.–
Powiedziałeśjużdosyć,abywzbudzićwnascoświęcej
ponadzwykłąciekawość.Wjakimcelumiałbytenmłody
człowiekwprowadzaćnaswbłąd?
–Ściślemówiąc,wuju–odparłbyłyoficer,wycofując
sięnieco–nieutrzymywałemnapewno,żenaszwodzi;
alewyraziłemtylkopogląd,żewielezatymprzemawia.
–Comianowicie?
–Nigdyniewiadomo,cosięstaćmoże.Gromady
podróżnychrówniejakmyliczne,anawetliczniejsze
odnas,bywałynatychrówninachobdzierane
zewszystkiego,czasemmordowane.
–Litości,cotyopowiadasz?–zawołałaLuizawtonie
udawanejraczejniźlirzeczywistejtrwogi.
–PrzezIndian–dodałPoindexter.
–LubiętakichIndian!Pewnie,żeczasamimogątobyć
Indianie;aleczęściejbawiąsięwtobiali–itowcalenie
wyłączniemeksykańscybiali.Potrzebadotegotylko
odrobinybrązowejfarby,perukizwłosiakońskiegozkilku
wetkniętymipiórami,noiporządnegorwetesu.Gdyby
miałanaszłupićbandabiałychIndian,niebyłby
topierwszyfakttegorodzaju.Amywdodatku
zasługujemynatakilos,skorozaufaliśmytakdalece
obcemu.
–BójsięBoga,siostrzeńcze!Tożtostraszne
oskarżenie.Czymatoznaczyć,żeposądzasztego
gońca–jeślijestnimrzeczywiście–oprowadzenienas...