Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szerokipilśniowykapelusz,osadzonyzawadiacko
ponadparąbystrychoczu,uzupełniałstrójopisywanego
jegomościa–jeżelipominiemykoszulęzsurowego
perkalu,czerwonąbawełnianąchustkęluźnoowiniętą
dokołaszyiorazparęirlandzkichciżem,wktóreobute
byłyjegostopy.
Przynależnośćnarodowątegoczłowiekałatwobyło
rozpoznać,nieuciekającsiędooględzinspodniiobuwia.
Wargi,nos,oczy,wyraztwarzyicałapostawa
świadczyłynieomylnieojegopochodzeniuzwyspy
rządzonejniegdyśprzezlegendarnegokrólaMilezjusza.
Gdybyistniałycodotegojakiekolwiekwątpliwości,
rozwiałybysięzchwilą,gdyotwierałusta;gdyodczasu
doczasutoczynił,mówiłakcentem,jakimógłnabyć
tylkowhrabstwieGalway.Ponieważpróczniegoniebyło
wizdebceżadnegoinnegoczłowieka,zdawaćbysię
mogło,żeprzemawiałsamdosiebie.Takjednakniebyło.
Nakawałkukońskiejskóry,rozciągniętejprzed
kominkiem,zpyskiemnapółzagrzebanymwpopiele,
spoczywałtowarzyszzpsiegorodu,któregowygląd
świadczył,żebyłczłowiekowirodakiem:olbrzymiogar
irlandzki,sprawiającywrażenie,iżrówniedobrzeznać
musimowęConnemary.
Bezwzględujednaknato,czytakbyłoistotnie,
człowiekzwracałsiędoniego,wyraźnieoczekującodeń
pełnegozrozumienia.
–Ach,Taro,mójskarbie–zagadywałpobratersku
właścicielcajgowychspodni–czyniechciałbyś,żebyśmy
sięterazznaleźlizpowrotemwBallyballagh?Czynie
byłobycimiłopobaraszkowaćznowunapłytach
dziedzińcastaregozamkuiobżeraćsięsmakołykamitak,
byniesterczałociżadneżebro,zamiastżebymcijemógł
wszystkiepoliczyć?Orety!Jakżejasampragnąłbymtam
być!Tylkożeczłowieksięniedowie,kiedymłodemu