Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Głowędajępaniczu,żesiępanmyli.Jeżelinawetcoś
tamjestniewporządkuwmojejwyobraźni,tocóż
dopierodziejesięzpańską?Mianowicie,kiedypanuśnie,
choćostatnionieczęstosiętozdarza.
–Kiedyusnę!Coteżtywygadujesz,Felimie?
–Cojagadam?Atopoprostu,żeilekroćpanoczy
przymknieizdajesiędrzemać,zaczynapanzaraz
pytlowaćjakprzedksiędzemnaspowiedzi!
–Czybyćmoże?Icóżeśtytakiegodosłyszał?
–Niewielepaniczu,cobysiękupytrzymało.Cięgiem
panpróbujewymówićdługachnejakieśnazwisko,które
wyglądanato,wcaleniemakońca,choćzaczynasię
odjakiegoś„poin”.
–Nazwisko?Cozanazwisko?
–Tegodajęsłowo,niepotrafiępanudokładnie
powiedzieć.Zadługiejest,żebymjemógłspamiętać,
jakożewykształceniemojestraszniebyłozaniedbane.Ale
poprzedzajepanimieniem,którepotrafiępowtórzyć.
Tokobieceimię,choćrzadkosięjesłyszywstarymkraju.
Brzmicośtak,jakLuaza,paniczuMorysiu;potemdopiero
przychodziten„poin”.
–Ach!–przerwałmłodyIrlandczyk,najwidoczniejnie
życzącsobiedalszejrozmowynatentemat.–Musiałem
gdzieśprzypadkowousłyszećjakieśnazwisko.Nierazsię
miewaweśnietakiedziwacznepomysły.
–Toprawda!Tutajtopanmarację;bowsnach
swoich,paniczu,ciąglepanopowiadaopięknej
dziewczyniewyglądającejzzafiranekpowozuikażejej
panzapuścićfirankiwobawieprzedjakimś
niebezpieczeństwem,zktóregopanpragnie
jąwyratować.
–Niemampojęcia,skądmisięwgłowiebiorątakie
bzdury.