Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Robotyniemazadużo,ulicajestzbytszerokajaknaniewielki
ruch,którytunacodzieńpanuje,zawyjątkiemDniaPokojuiDnia
Rybaka.Czasemprzejeżdżaniąciężarówkawdrodzedokombinatu
rybnego,czasemciężkisprzętdoprzystani.Paręgazików,dwa,trzy
autobusydziennie.Ranostadoowiecidzienawschód,popołudniu
zpowrotem.
Terazatakująrazem.Namistrzelazkarabinu,Aleksrzuca
granatami,zakażdymrazemobajkuląsięprzedwybuchem.Przybijają
zwycięskąpiątkę,kiedyeksplozjajestwyjątkowowidowiskowa,
awpowietrzulatająkawałkiludzkichciałibroni.ZadowolonyNami
spluwa.Gęstaplwocinatoczysię,zbierającpyłzdrogi,izatrzymuje
sięprzyczerwonychtenisówkach.
Jakbędzieciestrzelaćdoruskichaut,towamgębyobiją,
awaszychrodzicówzastrzeląmówigłowanadtenisówkami.
Todziewczynka.Chodzidonowejszkołydladziewcząt,przyrynku.
Jestmniejwięcejwwiekuchłopcówdziewięć,możedziesięćlat
imadużążółtąkokardęwewłosach.
NiemamrodzicówodpowiadaNamiimrużyoczy.
Dziewczynkaobserwujegoprzezchwilę,potemwzrusza
ramionamiiidziedalej.
TakątobymruchałoświadczaAleks,kiwającgłową.
SwojąbabkębyśruchałmówiNamiiznowuplujenajezdnię.
Obserwująwypływającyzprzystanikontenerowiec,jestwpołowie
pusty.
CałąnocrzygałemrzucaAleksnonszalancko.
Pływałeśwjeziorze?pytaNami.
No,całepopołudnie.
Teżzawszerzygampopływaniu.
Jużniewidaćdziewczynkizkokardą.Naniebiesłychaćhuk,
pochwiliprzelatująnadmiastemtrzyodrzutowce.NamiiAlekscelują