Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pogrążyłamsięwrechocie,toprzestaćsięniedało,ale
starałamsięchoćtłumićśmiech.Łzyciekły
porozpalonychzemocjipoliczkach,awgłowiedudniła
muzyczkazMontyPythona,boażtrudnobyłouwierzyć,
żetosiędziejenaprawdę.Witkacymógłbybyć
zadowolony,bootomiałamprzedsobąmózgwariata
wnajczystszejpostaci.Wdodatkunascenie!–Teraz,
drogiepanie…–powtórzył,azgłośnikówpopłynęła
popularnapiosenkadiscopolo.O,nie,zdążyłamszepnąć
wmyślach,gdyfacetwypalił:–Ktomamajteczki
wkropeczki?!
Nawidownizapanowałachwilakonsternacji.Panie
musiałymiećczasnaprzeanalizowaniestanuswojej
garderoby.Odruchowoteżtakiejanalizydokonywałam.
Alenie,nieudałosię.Sąkwiatuszkinabiałymtle.Łączka
bezkropeczek.
–Jamam!–wrzasnęłakobietasiedzącaprzednami.
Pochwiliteżzinnegorzęduodezwałsiępiskliwygłos.
–Tozapraszam.Tapani,któradobiegniepierwsza…
–Niezdążyłdopowiedzieć,bokobietyruszyły
nazłamaniekarku.
Szansebyływyrównane,więcwalczyłyjaklwice.
Rzuciłysięwstronęschodów,byzbiecprzedekranjak
najszybciej.Jednadrobiłakroczkijakkróliczeknabaterie,
drugadługimisusamipróbowałapokonaćodległość
dzielącąjąodprezenterów.Inagletaodzamaszystych
krokówpotknęłasię!Posaliprzeszedłjękpań
zaniepokojonychozdrowiedziewczyny,aleona
błyskawicznieodzyskałarównowagęikilkomaskokami
dobiładoscenypierwsza.Rozległysiębrawa.Pokonana
spokojniestanęłanaostatnimstopniuiobserwowała.