Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwydałamkilkabajek.Nieladawyczynembyłoteż
złamanierękiirozbiciełepetyny.Dziękitemupoznałam
Artura–chodzącądoskonałość.Toonmnieoperował.
Chcącniechcąc,zakochałamsię,aprzynajmniej
natowskazywaływszystkieobjawy,choć
stuprocentowejpewnościwciążniemiałam.Dlaniego
postanowiłamsprzedaćmieszkanie
wZachodniopomorskiemiprzenieśćsięnaKociewie.
PonadtomojacórkaLusiachodziłajużdoliceum
wGdańskuiniechciałasłyszećopowrociedodomu.
Odkilkutygodnijestembezrobotna.Dzisiajwbardzo
specyficznysposóbżegnamsięzrodzinnymmiastem.
–Auaaa!–syknęłam,kiedyIzanadepnęłaminastopę
iprzywaliłasiatąwgłowę.
–Przepraszam–powiedziałacichoizajęławreszcie
miejsceobokmnie.
–Pocowamtetoboły?–spytałam,bokoleżanki
wyglądałyniczymnomady.Zupełniejakbycałedomy
zapakowaływtorbyizsentymentuzabrałynaseans
filmowy.
–Zobaczysz–odpowiedziałaBeata.
Podwóchminutachnasceniepojawiłasiępara
prezenterów.Przywitanonas,przedstawionosponsorów
dzisiejszegowieczoruifundatorównagród.Odrazu
nawielkimekraniepojawiłysiędobrzeznaneznaki
firmowe.Wtlerozbrzmiewałaprzyjemnamuzyczka.
Rozluźniłamsię,choćtorebkęcałyczastrzymałam
kurczowo.Nieopuszczałamnieświadomość,żemamtam
kartępłatniczą.Namoimkonciewbankuleżakowało
terazrówniutkiestoosiemdziesiąttysięcyzłotych.
Wyobrażałamsobietekupkibanknotówstarannie