Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwiedziała,żezakażdymrazembędziesięczułarównie
niekomfortowo.CieszyłasięszczęściemKaroliny.Widziałaradość,
jakąprzynosijejoczekiwanienadziewczynkęiekscytacjęszalejącą
wjejspojrzeniu.Ichciałapomóc,chociażwizjaopiekinaddzieckiem
wciążprzerażała.
Chcę,żebyśnauczyłają,jakważnejestbyciesobąciągnęła
Karolina.Żebyśnauczyłają,żebyciekimśoryginalnymniejestzłe,
jeślitylkojestsięszczęśliwym.Maszwiększydystansniżja,ona
będziepotrzebowałauśmiechuiodrobinyszaleństwa.
Niesądzisz,żewjejżyciubyłojużdośćszaleństwa?
Chodzimiotakiepozytywneszaleństwo.Spontaniczność.
Wygłupy.Janiepotrafiłamsięwygłupiać,nawetjakbyłyśmydziećmi.
Tak,pamiętamprzyznałaKinga.Janiepotrafiłamsięnie
wygłupiać.
Todałonamrównowagę.Majabędziepotrzebowałaczegoś
podobnego.Jasamajejniewystarczę.
Kingaspojrzałananiąostro,bowyczuławjejgłosieto,czegosię
spodziewała,aleczegodotejporyniedostrzegła.Strachiwątpliwości.
Kara…Wybaczmi,alemuszę,poprostumuszęzapytać…Czy
jesteśpewna,żetegochcesz?
Karolinauśmiechnęłasię,awjejoczachzabłysłyłzy.
Bardziejniżczegokolwiek.
Kingaprzyjrzałajejsiębliżej,apotemześmiertelnąpowagą
pokiwałagłową.
Wtakimraziemożesznamnieliczyć.