Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szefowo…
Zamknijsię!Jaktosięstało,żejakiśWiktorekznalazł
sięwposiadaniumojegonumeru?!Nojak?!wrzasnęła.
Mójostatnireset.Wieszefowa,żerazwmiesiącu
mamwolnąsobotę.Iwtedystaramsięzabawić.Robię
toskromnie,żebyniepokazywaćsięnamieście,żeby
niktsięniedowiedział,żetenjedendzieńszefowajest
bezemnie.Robiętoprzywódcezmoimkumplem
WiktoremwyrzucałzsiebieLukasztakąprędkością,jak
pędzącePendolino.
Jesteśgejem?!zapytałazszerokootwartymioczami.
Niechciaławtouwierzyć,takifacet?
Nie!OBoże,nie!Tomójkumpel.Znamysiękilkalat,
kiedyśpracowaliśmyrazem.Szefowojestem
stuprocentowymmężczyzną!Słowo!
Nodobra.Kontynuujboniemogęsiędoczekać
zakończeniatejprzepięknejijakżewzruszającej
opowieści.Zamrugałateatralnierzęsami,bowzmianka
oorientacjiLukasatrochęrozluźniła.Nomówże
człowieku.Bouwielbiamtakieckliwehistoriejak
wtelenowelachbrazylijskich.
Wostatniąsobotęspotkaliśmysięumnienatym
wspomnianymresecie.Byłajakzwykleprzyjaciółka
flaszka.Gadaliśmy.Nigdyniewspomniałemmu,czymsię
zajmuję.Toznaczy,wie,żejestemochroniarzemwklubie
„69”,ależejestemosobistymochroniarzemszefowej
tojużnie.Cozadużo,toniezdrowo.Ichybaostatniocoś
chlapnąłem,żewłaścicielklubuszukamenedżera.
Pamiętam,żechciałnumerdoszefowej,alemunie
dałem.Przysięgam!
OK.AledlaczegopiszedomniePAN?To