Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnajbardziejpomysłowychsynonimówsłów„penis”,
„pochwa”i„spółkowanie”.Anastępnegodniawrócić
dotegosamegogościaiuśmiechaćsięoduchadoucha,
bowkońcujestklientem.
–Jaktakdalejpójdzie,totybędzieszwykonywałrobotę
podstołem–odezwałasiępochwili.–Słyszałam,
żenaBiałołęcejestsporotakich,którzychętniesiętobą
zajmą.
Milczał.Tenargumentteżdoniegonietrafił.
–Niechceszopowiedziećświatu,dlaczegoichzabiłeś?
Joannachwyciłasięostatniejdeskiratunku.Każdy
psychollubiłsięchełpićswoimiczynamiiprzypisywać
imdrugiedno.Tenjednaknadalpoprostunaniąpatrzył.
–Musiałeśwpaśćwprawdziwyszał,co?–zapytała,
wypstrykującpapierosazpaczki.Obróciła
jądooskarżonego.–Wiesz,żedziennikarzenadalszukają
motywu?Krążątylkoczystespekulacje.Prokuraturanic
niema,opolicjiniewspomnę.Twójojciectwierdzi,żenie
znatychludzi.Niccięzniminiełączyło.–Zrobiłapauzę.
–Nic,prócztwoichodciskówpalcównanarzędziach
zbrodniiśladówbiologicznychnaciałach.
Przeszłyjąciarki,gdyużyłaliczbymnogiej.Zazwyczaj
zabójcyużywalijednegorodzajubroni–jeślikłuli,
torzadkozdarzałosię,byrobilinamomentprzerwę
izmienialinóż.Jeślidusili,toniezostawialiofiary
nakilkadziesiątsekund,bymogłapoluzowaćwięzy,
apotemniewracaliiniewalilimłotkiemwjejtchawicę.
Wtymprzypadkujednaktakbyło.
Zabójcanaprzemiandusił,dźgał,miażdżyłibiłswoje
ofiary.Niemiałotonicwspólnegoztorturami–według
patologówkażdeztychdziałańmiałoodebrać
nieszczęśnikomżycie.Oprawcajednakkilkakrotnie
przerywałwostatniejchwili,jakbysięrozmyślił...jakby
byłniezadowolonyzefektuichciałczegoświęcej.
–Pieprzonypsycholzciebie.
–Niewątpliwie.