Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
beztroskozaprosiłichdośrodka.Chwilępóźniejleżał
naziemi,przyciskanypolicyjnymibutami.
Zordon!dałosięsłyszećwołaniewnorzeoborze.
Oryńskijezignorował,myślącotym,żeniebawem
przyjdziemuspojrzećLangerowiprostowoczy.
WprzeciwieństwiedoChyłki,tenczłowiekbył
prawdziwympsychopatądziesięćdnispędziłztrupami
samnasam.Niepokroiłichnakawałki,niepowkładał
niektórychpartiidozamrażarki.Poprostusiedziałtam
znimi,jakbyzapomniał,żeichzabił.
Kordianmimowolniewyobraziłsobiesytuację.Zwłoki
leżaływprzestronnymsalonieirozkładałysię
wnajlepsze.Najpierw,kiedyzwieraczepuściły,musiało
zrobićsięnaprawdęśmierdząco.Ciałaszybkozsiniały,
pojawiłysięplamyopadowe.Nastałyzłoteczasydla
wszelkiegorodzajurobactwaoknowpokojubyło
uchylone,więcinsektyściągałytammasowo.Zaczęłasię
prawdziwagnilno-fermentacyjnauczta.
Zordon!
Widokmusiałbyćmakabryczny,afetorparaliżujący.
MimotoLangerwysiedziałtamdziesięćdni,poupływie
którychjakgdybynigdynicotworzyłdrzwipolicji.
Zordon!
DopieroterazOryńskiuświadomiłsobie,żeznaten
głos.Obejrzałsięprzezramięizobaczyłidącąkuniemu
Chyłkę.
Wołamcięjużktóryśrazpowiedziała.
MamnaimięKordian.
Zordon,Kordon,jedenpiesrzuciła.Zbierajsię,
jedziemydoklienta.Oileniezemdlejesz,bowidzę,żejuż
nasamąmyśljesteśbladyjaktrup.Potrzymaćcię
zarękę?
Resztazgromadzonychwnorzeoborzeignorowała
wymianęzdań,aleOryńskibyłprzekonany,
żewieczorem,przypiwku,będąkomentowaćtozajście.
Dodatkowowłaśniewzbogaciłsięoprzydomek„Zordon”.