Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zLondynu.Jużodespałamtenhorror.
BożenkaStrachulawwakacjejeździłacorokujakowychowawczyni
naobozyjęzykowezmłodzieżą.Tylkopotężnebrakifinansowemogły
człowiekaskłonićdopodjęciasiępracy,wktórejprzezdwadzieścia
czterygodzinynadobęodpowiadasięgłowązażycieibezpieczeństwo
hordydzieciakówwyrwanychnaglespodrodzicielskiejopieki.
Bożenkatakiebrakimiała.Jejmążpracowałwtejsamejinstytucji
coKonstanty,alebyłtylkoochroniarzem.
TapropozycjatrochęzdziwiłaZośkę,bochoćdobrzeimsię
współpracowało,prywatnienigdysięniespotykały.Poruszałysię
porozbieżnychkręgachtowarzyskich.Aleczemunie?Byływakacje,
aKostekjakzwyklesiedziałwpracy.
–Tomożeumnie?–Zośceniechciałosięnigdziewychodzić.
–Możetakbędzielepiej–odpowiedziałaBożenkanietypowo,bez
zwyczajowegokrygowaniasię.
Bożenkabyłaniewysoka,szczuplutka,gadatliwairoztrzepana,ale
najejpoczciwośćidobresercejednakzawszemożnabyłoliczyć.
WeszłaiZośkaodrazuzauważyła,żejeststraszniezakłopotana.
–Maszproblemy?–Wydawałojejsię,żeodgadła,bowciemnych
oczachBożenkipojawiłysięłzy.
–Niewiem,jakcimampowiedzieć…
–Prostozmostuiszczerze–próbowałająośmielić.Podejrzewała,
żechodziopożyczkę.Torzeczywiściekłopotliwe.
–Wiesz,żenasimężowiepracująrazem.Toznaczy,chciałam
powiedzieć,żewjednejinstytucji.
O,kurczę!Tomogłobyćgorszeniżprośbaopożyczkę.Jeśli
Bożenkachciałaprzezniązałatwićawansdlaswojegomęża,totrafiła
fatalnie.KostekwściekłbysięnaZośkę,gdybypróbowaławtrącaćsię
dojegopracy.
–Mariuszjesttylkoochroniarzem,większośćczasuspędza,stercząc
kołorecepcji,aledziękitemuwidzi,codziejesięwfirmie.–Zamilkła,
awjejoczachpojawiłasięniemaprośba:no,pomóżmi,domyślsię
czegoś.
Zośkapróbowała.Czyjaśnielojalność?Kopaniedołkówpod
Konstantym?Kto?Co?
–Acosiędziejewfirmie?–niewytrzymaławkońcu.
–Wksięgowościzatrudnilinowądziewczynę…Afrodyta,mówię
ci!
–JakąAfrodytę?–Zośkaniczegojeszczenierozumiała,alejuż
drobnyniepokójzakradłsięjejdoserca.