–Lisie!
–Kochanie!
–Kwiatuszkidlaciebie.
–MiałbyćdomeknaMazurach.
–Naraziekwiatuszki.Przytulmnie!Otak,pokochajmy
sięchwileczkę.Taksięstęskniłem.Czemunieodbierałaś
telefonów?
–Wronkamizabrała.
–Atak...SpotkałemichzPiotremprzeddrzwiami.
Wronkatakaładnajest,aciąglenieułożyłasobieżycia.
Widzisz,lisie,jaktojest...Itujeszczepocałujemy,itu...
Wyszedłkołopołudnia.WdrzwiachminąłsięzWronką
iPiotrem.Bylitakpijani,żegoniepoznali.
–Klara,myzPiotremchcemycipowiedzieć,
żecobysięniestało,możesznanasliczyć.Obiecujemy
cito,Klara!!!Tykurwo!!!
Ledwodojechałdodomu,zadzwonił.Pocichutku,
złazienki.
–Klara?Twojamatkadzwoniładomojejżony.
Klarazakrztusiłasiękoniakiem.Bałasię,żenie
przeżyje.
–Mojamatka?Mojamatka?Mojamatka?
–Lisie,przestań!Żartowałem.Chciałemcięrozbawić.
Wtymtygodniupowiemżonieonas,przysięgamci.
Nawszystkieświętości.Nanajwiększąświętość.
Naświętośćnadświętościami.