Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkosięzgadza.
Kierowcajestwściekły.Brązowepalto!Wyraźnieona.Czegóż
marudzi,głupia?
Nakoniecpodjeżdżadonieznajomejwbrązowympalcie,odsuwa
szybkęirzucagniewnymszeptem:
Namyślisiępaniwreszcieczynie?
Apocosiępanpomylił?śmiejesiędziewczynabłękitnymi
oczyma.Oczyjaktoniebo,zębyjaktatrzańskiśnieg.
A,prawda,przepraszam…uśmiechasięmiękkochłopak.
Notojuż.Dawać!
Tychdwoje,parananarty.
„GniewLudu”?
Tak,„GniewLudu”właśnie.
Paczkawniemieckiejgazeciebłyskawicznymruchempodana
przezokienko.Zaszeleściłypapiery.Odwinął.Błysnęłalufa.
Zarepetował.Schowałdokieszeni.Dałgazu.Jużzniknąłzarogiem
ulicy.
Dopierowtedy,nagleinieoczekiwanie,poddziewczynąugięłysię
nogi.
Olbrzymistrachczarnymgłazemrunąłnasrebrnydzień.
Sten
Wtejwłaśniechwili,wtejminuciepaśćpowiniennasąsiedniejulicy