Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
–Niepotrafięjużrozmawiaćzmężemtakjakkiedyś.
–Kobietanerwowymruchemodgarniablondgrzywkę
zczoła.Jestpotrzydziestce,amimotozgarbiona
postawaciałaioczy,wktórychmożnazobaczyćtrud
icierpienieostatnichlat,sprawiająwrażenie,jakbybyła
znaczniestarsza.Inawetmakijażnicniezmienia.
Podobno
szeptem
człowiekmówiwięcej.Toprawda.
Kiedywsłuchamysięwwiatr,możnausłyszećwięcej.
–Izkażdymdniemsięodsiebieoddalamy.Mijamy
się.Kiedyonśpi,jawychodzędopracy,kiedywraca,
jajużleżęwłóżku.Praktyczniesięniewidzimy.
–Praktycznie?–Terapeutaunosibrew.
Kobietauśmiechasięsmutno.
–Wteoriiwpadamynasiebiewdrodzepodprysznic.
Apotemzbliżamysiędosiebie,leczon…–Przygryza
dolnąwargę,walczyzsamąsobą.Niewie,czypowinna
wypowiedziećdalszesłowanagłos.
Terapeuta,widzącjejtrud,nienakłaniajejaniwżaden
sposóbniepopędza.Toniesązawodywstylu:kto
pierwszydobiegniedomety,tenwygrywa.Tutajczas
iwytrwałośćogrywajądużąrolę.
Ategopierwszegoniebrakuje.Otodrugienadal