Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Niepotrafięjużrozmawiaćzmężemtakjakkiedyś.
Kobietanerwowymruchemodgarniablondgrzywkę
zczoła.Jestpotrzydziestce,amimotozgarbiona
postawaciałaioczy,wktórychmożnazobaczyćtrud
icierpienieostatnichlat,sprawiająwrażenie,jakbybyła
znaczniestarsza.Inawetmakijażnicniezmienia.
Podobno
szeptem
człowiekmówiwięcej.Toprawda.
Kiedywsłuchamysięwwiatr,możnausłyszećwięcej.
Izkażdymdniemsięodsiebieoddalamy.Mijamy
się.Kiedyonśpi,jawychodzędopracy,kiedywraca,
jajużleżęwłóżku.Praktyczniesięniewidzimy.
Praktycznie?Terapeutaunosibrew.
Kobietauśmiechasięsmutno.
Wteoriiwpadamynasiebiewdrodzepodprysznic.
Apotemzbliżamysiędosiebie,leczon…Przygryza
dolnąwargę,walczyzsamąsobą.Niewie,czypowinna
wypowiedziećdalszesłowanagłos.
Terapeuta,widzącjejtrud,nienakłaniajejaniwżaden
sposóbniepopędza.Toniezawodywstylu:kto
pierwszydobiegniedomety,tenwygrywa.Tutajczas
iwytrwałośćogrywajądużąrolę.
Ategopierwszegoniebrakuje.Otodrugienadal