Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Boprzecieżkażdyzczymśwalczy.Alepiejreagować
odrazuizapobiegaćtragedii,niżpozwolićsobie
nacałkowitezatopieniesięwoceaniebólu.
–Nie…Onniekończywemnie.
–Bierzeszśrodkiantykoncepcyjne?
–Brałamprzezpewienczas,tak,alepotem
przestałamimuotymniewspomniałam.Kiedysię
dowiedział,zdenerwowałsięiwyszedłzdomu.Poszłam
wtedypodprysznic.Wróciłpodwóchgodzinach,kiedy
leżałamjużnałóżku.Byłamcałaroztrzęsiona.
–Przeprosiłaśgo?
–Tak.Aleitakczułamsięztymźle.Niezrobiłamtego
specjalnie…choćtaktowyglądało.Aletymrazemnie
myślałamnawetotym.Poprostutakbardzowtedy
chciałamgopoczuć,ale…nicwięcej.
–
Przełykaciężko
ślinę.–Postracienaszegodziecka…nieumiem,nie
potrafięchciećodniegoczegośjeszcze.Boże,totakźle
brzmi.Jakbympotrzebowaławłasnegomężatylko
dojednego.
–Apotrzebujesz?
–Niewtymsensie.Japoprostuoddzieliłam
goodsiebie.Nieumiemudawaćzainteresowania,kiedy
mówi,bosłyszętylkoszum.Wiem,żejestnamniezły.
Powinienbyć.Bogooszukałam.Oszukałamwłasnego
męża.
–Czyprzedstosunkiemzapytałcię,czywzięłaś
tabletki?
–Nie.Bobyłtegopewien.
–Skądotymwiesz?