Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
innychnawyjazdachiwsanatorium.
KotańskiznaTatryikochagóry.Zimąpacjencijeżdżą
więcpodjegoopiekądoZakopanego,chodząposzlakach
iucząsięjazdynanartach.
Malareckiżegluje,podobniejakGeysmer,więconi
zkoleiorganizująrejsynaMazurachilatemwyjeżdżają
zpensjonariuszaminaobozyżeglarskie.
Geysmeruwielbiajazzimuzykęnażywo,maliczne
kontaktywśrodowiskumuzykówzewzględunamęża,
JohnaPortera.Inicjujezatemwypadynakoncerty
iorganizujebilety.
Pinkoszjestzapalonymczytelnikiemipodsyła
imksiążki.
DogronawychowawcówdołączapsychologWojciech
Koehne,meloman,znawcabluesa,któryprzywozi
ludziomnapiątkępłytyznagraniamiirozmawiaznimi
omuzyce.
Nawyjazdachwychowawcyobserwująpacjentów.
Nałódcenajeziorzeczynaszlakuwgórachodrazu
widać,czyktośnadsobąpracujeipomagainnym
wtrudnychwarunkach,czynadalinteresujegotylko
własnyhoryzont–toznaczy,czymyśliwyłącznie
onarkotykach.
KotaniMalarekzgrywająsiępodczastychwypadów
jeszczebardziejniżwszpitalu.
–KiedyśnadworcuautobusowymwZakopanembył
okropnytłokidługakolejkadokasy–przypominasobie
pacjentka.–Jedenznaszychchłopakówmiałprzysobie
granat,kupionynamieścienastarociach.Kotanzaczął
wtedykrzyczećnacałydworzec:„Proszępaństwa,tojest
bandanarkomanów!Onimająprzysobiegranatinim
rzucają,onisąnieobliczalniiniewiem,cosięzachwilę
wydarzy,odsunąćsię!”.Iwszyscysięzmyliztegodworca
iniebyłojużkolejkidokasy.Kotannierazpotrafił
powiedziećludziomwzatłoczonymautobusieczypociągu
cośtakiego,żeoninaglesięusuwalialbowysiadali,
rezygnujączpodróży,iwszystkiemiejscabyłydlanas.
–Myteżrobiliśmynumery,wciągającwnieKotana