Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
LITERA,NAKTÓRĄNIEZACZYNASIĘŻADNEPOLSKIE
SŁOWO
Wlipcu1982rokuAndrzejKrzysztofWróblewski,były
dziennikarz„Polityki”spytał,czyniechciałbym
pracowaćdlawarszawskiegokorespondenta„Yomiuri
Shimbun”,największejgazetyświata14milionów
dziennegonakładu,osiemwydańodranadowieczora,
4tysiącepracownikówredakcyjnych.Zbytzajętynie
byłem,pracowałemtylkodlamiesięcznika„Firma”,
więcspróbowałem.RyujiNakazonookazałsiębyć
tęgawym,uśmiechniętym,bardzospokojnym
Japończykiempoczterdziestce.Wbiurzemieszczącym
sięwwillinawarszawskimMokotowieprzyjąłmnietak
uprzejmie,jakbytoonstarałsięopracęumnie.
Po​pro​siłozdję​cieobu​wiaipo​czę​sto​wałher​batą.
Był21lipca,trwałoposiedzeniesejmu,więcten
dzieńspędziłemprzytelewizorze,nagrywając
itłumaczącnaangielskifragmentywystąpień
sejmowych,przedewszystkimszefaWojskowejRady
OcaleniaNarodowego(WRON),generałaWojciecha
Jaruzelskiego.Takjakoczekiwano,stanwojennyzostał
utrzymany.Zinternowaniazwolniono913osób,314
dostałourlopy.Wyszływszystkiekobiety.Wobozach
pozostało637osób,wtymLechWałęsa.Generał
zapowiedziałmożliwośćzawieszeniastanuwojennego
przedkońcemroku,oznajmiając,wtakimprzypadku
WRONwystąpioprzekazanieRadzieMinistrów
„szcze​gól​nychupraw​nień”.