Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MA​SA​KRAWLU​BI​NIE
WydziałZatrudnienia2wrześniapoinformował,
żemojalegitymacjajestdoodebrania.Szefbyłnie
mniejzaskoczonyodemnie.Takbezniczego?Bez
warunków,rozmów,propozycji?Natychmiast
pojechałemnaulicęKarowąiodebrałemcenny
dokument,ważnydokońcaroku.Pośpiechbył
uzasadniony,podanabowiemtegosamegodnia
informacjaPAPnatematwydarzeńwLubiniebyła
alar​mu​jąca:
Najbardziejdramatycznebyłyskutkiawantur
ulicznychwLubinie,gdziezaatakowanaprzeztłum
grupkafunkcjonariuszyMOwobliczubezpośredniego
zagrożeniażycia,zmuszonazostaładoużyciabroni.
Doszłodotragedii,bowiemrannychzostało14osób,
zktó​rychdwiezmarły
.
Wpiątek,3wrześniawcześnieranobyliśmyjuż
wdrodzedoLubina.Wyszperałemwstarymnotesie
adresgórnika,zktórymrozmawiałemwpoczątkulat
70.jakoreporter„ExpressuWieczornego”.Niebyło
tonajlepszezaczepienie,aleinnegoniemiałem.
Zresztąwogóleniewiedzieliśmy,czyzdołamydostać
siędomia​sta.
Obawyokazałysięuzasadnione.Około20kmprzed
Lubinemnaszątaksówkęnawarszawskichnumerach
zatrzymałpatrolmilicji.Staliprzedmostem,naktórym
ustawilizaporęzeznakiemzakazuruchuimieli
wyraźnyrozkazniewpuszczaćdoLubinażadnych
obcychpojazdów.Sprawdzilistarannienasze
dokumenty,wypytywali,dokądjedziemy.Nakazono
zabsolutnymspokojemwyjaśnił,żedoKowar,
bowtamtejszejfabrycedywanówjapońskie
ma​szyny.Tousta​li​li​śmypodro​dze.
Toproszęjechaćinnądrogą,przezLubinprzejazdu