Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tosiędopierookażeszepnąłnieznajomy.
„Czyżbysłyszałmojemyśli?”Drgnąłemzaniepokojonyjego
słowami.
Nieznajomy,mówiącto,niepostrzeżeniedotknąłmojegoramienia,
ajaniepotrafiłemoderwaćuwagiodjegodrwiącegospojrzenia.
Zacząłemczućsięnaprawdęnieswojo.
„Jakwycofaćsięztejidiotycznejsytuacji?Czegoonodemnie
chciał,ulicha?”
Udającobojętność,zacząłemszukaćczegośwkieszeni,niczego
konkretnego,chodziłojedynieopodjęciejakiejkolwiekczynności,
którejonniemógłbykontrolować.Abyodwrócićuwagęodjegooczu,
zacząłemwkońcuczubkiembutaskrobaćbrzegkrawężnika,
naktóregokrawędzispoczęławłaśniemojanoga.
„Ranyboskie,tenkrawężnik,jegochropowatąstrukturę,jego
inkrustacjęróżnokolorowymikamykamizapamiętamdokońcażycia.
Tedwaźdźbłatrawyrosnącewszparzeoddzielającejgoodasfaltu
będęmiałprzedoczymanawetwchwiliśmierci”.Dwaźdźbławydały
misięnaglewystarczającoważne,abyuklęknąćnadnimi
izniekłamanymzainteresowaniemprzyglądaćsięimwnikliwie.
Pewnieznacietodziwneuczucie,kiedyjedzieciesamochodem
albopociągieminagleprzyciągaWasząuwagękawałekgałązki,
kamykleżącynapoboczu.Jesteściejużpewni,żejegoobraz
poniesiecieprzezcałeżycie.
Jawłaśniewtymmomencieuzmysłowiłemsobie,żestałemsię
pisarzem,zacząłemzwracaćuwagęnaumykającenacodzieńdetale.
Nawetzapachterpentyny,jakiczułemoddłuższejchwili,pobudził
mojąuwagędodalszejobserwacji.Kątemokazerknąłemzasiebie
nabutytegofaceta,uktóregostópdojrzewałatamojaliteracka
samoświadomość.Próbowałempoprzestaćnaichobserwacji.Alegdzie
tam,mojemyśliposzybowałykuwspomnieniomzapachów
dzieciństwa,wonipłytgramofonowych,któreojciecprzywoził
zdelegacjidoNRD.Mojedzieciństwobyłonaprawdę...
Wtymmomencienamojewciążbezkońcapłynącerefleksje
nałożyłasięświadomość,żeprzecieżkiedyśbędęmusiałwstać,onnie
dasięzbyćwtensposób.Spojrzałemdogóry,gdziespodziewałemsię
zobaczyćjegotwarz.