Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kochaniepowiedziałażonajużpowinniśmywychodzić.
Podszedłemdokomody,podniosłemleżącąnaniejsłuchawkę
interkomu.
Bogdan,wyjeżdżamy!
Wyszedłemzpokoju.Idącprzezsłabooświetlonyhol
dogarderoby,zdałemsobiesprawę,jaknienaturalniecichojest
wcałymdomu.Zazwyczajpełencodziennejkrzątaniny,dzisiaj
zamilkł,jakgdybyczekałwskupieniunawielkiewydarzenia.
Narzuciłemzimowypłaszcz,zszedłemposchodach.Przydrzwiach
czekałażona.
Wyszliśmynazewnątrz.Nachwilęzatrzymaliśmysiępod
kolumnadąganku.Prószyłdrobnyśnieg,alejużnapodjeździe
zachrzęściłykołanaszejnowejlimuzyny,więczeszliśmyostrożnie
pośliskichschodkach.
Bogdanwysiadł,otworzyłdrzwimojejżonieitroskliwiepomógł
jejwłożyćdoautatrensukniodDolceiGabbany,abyniezostał
przyciętydrzwiami.
Ja,jużbezjegopomocy,wsiadłemzdrugiejstrony.
JedziemydoRadeonPalaceHotelpowiedziałembardziejdla
formyniżzpotrzebywydaniapolecenia.
Wiem,proszępanaodparłkierowca.Starszypanprezes
topotrafizadbaćoswojąrodzinę,wigiliawtakiejoprawietomusibyć
wielkaprzyjemność!
Przezcałądrogęniepadłojużmiędzynamiżadnesłowo.
WjechaliśmynadziedziniecprzedHotelem.
Spójrz,Krysiuspróbowałemprzełamaćmilczenie.Tonie
dowiary,żewLubliniemógłpowstaćtakwspaniałybudynek.Jest
bardziejluksusowyniżMerlinPalacewDubaju!A,byłbym
zapomniał:potraktujmytojakświątecznyprezent,awłaściwie
sylwestrowy.
Żonaspojrzałanamniewyczekująco.
ZamówiłemnasylwestraapartamentwDubaju,tensam
cowzeszłymroku.Uśmiechnąłemsięnawspomnienietamtego
balu.
Pocałowałamniewpoliczek.
Azatemprezenttrafiony.Roześmiałemsięradośnie.