Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zatrzymaliśmysiępodoświetlonymrzęsiściehotelowym
baldachimem.
Podbiegłboyzwielkimparasolemiotworzyłnamdrzwi.
Podążyliśmyzanim,osłanianitroskliwieprzedwiatrem,wstronę
drzwiwejściowych.
Bogdanodprowadzałnaswzrokiem,stojącprzyotwartych
drzwiachauta,domomentu,kiedyweszliśmydorozświetlonego
holu.Wproguodwróciłemsięigestemrękipodziękowałemkierowcy.
Ukłoniłsię,zdejmującszoferskączapkę.
Obsługapomogłanamwprzygotowaniudowejścianasalę
bankietową.Potempoprowadzononasdojejdrzwi.
Paniipanmagistrisludizaanonsowano.
Podszedłojciec,uścisnęliśmysięwylewnie.Podałramięmojej
żonieipoprowadziłwstronęmiejsca,którezajmowałamama.Panie
przywitałysięzwidocznąsympatią,potemjaucałowałemmaminą
dłoń.
Siadajcie,proszęprawiejednocześniepowiedzielirodzice.
O,tamjestdlawasprzygotowanehonorowemiejsceojciec
wskazałdwakrzesła,właściwietrony,nakońcustołu.
Kiedyzdążaliśmykuwskazanymmiejscom,wszystkiemijane
osobyodkłaniałysięnamżyczliwie,awokółżonyzkażdąchwiląrósł
corazwiększyorszakpańciekawychjejkreacjiikomentarzy
towarzyskich,jakiezwyklejejciętyjęzykpozwalałgłosićzwielką
swobodąwśródwybuchówperlistegośmiechu.
Usiedliśmy,ajeszczewielepańnieopuszczałonaszejrozbawionej
gromadki.
Tymczasemojciec,nadrugimkońcusali,wszedłnaspecjalnie
wtymceluprzygotowanepodwyższenie.
Klasnąłkilkakrotniewdłonie,byprzerwaćogólnyharmider.
Moidrodzyzacząłpośródzapadającejzwolnaciszy.Moi
drodzydzisiejszawigiliajestjużmojąosiemdziesiątązrzędu.
Rozległysięoklaski.
Ojciecukłoniłsię,uciszyłwszystkichgestemrąkikontynuował:
Wzwiązkuzczymnadzisiejszywieczórprzygotowałemdlawas
kilkaatrakcji.
Pośródzebranychrozległsiępomrukzadowolenia.