Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
schodów,wiodącychdobudynkówwydziałumedycznego,starszy
rzekłdoswegotowarzysza:
–Totu.
Wznosiłsiędomhotelowy,któregoganekmieściłsięmiędzy
sklepemzgazetami,wypełnionymbroszurami,piosenkamizadwa
sous,kolorowemimalowankami,gdziegroteskowykapeluszBazylego
powtarzałsięwmnóstwiepóz,apiwiarniąwsuterynie,noszącą
naszyldziekawę„BrasserieduRialto”,prawdopodobniedlatego,
żeusługiwałydziewczynywuczesaniuweneckiem.
–CzypanElizeuszwyszedł?–zapytałjedenzojcówwbiurze
hotelu,mieszczącemsięnapierwszempiętrze.
Otyłakobieta,którazapewnesłużyławwieluhotelach,zanim
dorobiłasięwłasnego,odpowiedziałaleniwie,nieradzącsięnawet
rzędukluczy,smutniewiszącychnatablicy:
–Wyszedłotejporze!Raczejtrzebazapytać,czyjużwrócił!
Ujrzawszyhabit,zmieniłatoniwskazałapokójElizeuszaMerauta:
–Nr.trzydziestyszósty,napiątempiętrze,wgłębikorytarza.
Franciszkanieweszlinagórę.Przechodziliprzezwąskiekorytarze,
zawalonezabłoconemobuwiem,pantoflaminawysokichobcasach,
szaremi,bronzowemi,fantazyjnemi,luksusowemunędznemi
zdradzającemiobyczajelokatorów;niezważalinanic,zamiatającpył
swemidługiem!sukniami,krzyżamiwielkichszkaplerzy;ledwie
zerknęli,gdyjakaśładnadziewczynaołobuzerskiejminie,wróżowej
sukience,zobnażonąszyjąiramionami,wpalciemęskim,przechyliła
sięprzezporęcznatrzeciempiętrze,abykrzyknąćcośochrypłym
głosemdochłopca,stojącegonadole.Obajojcowiezamienili
porozumiewawczespojrzenie.
–Jeślitotakiczłowiek,jakpanmówił–szepnąłkorsarzzakcentem
cudzoziemskim–toobrałsobiedziwneśrodowisko.
Drugi,starszyointeligentnejisubtelnejtwarzyodpowiedział
zmiękkimuśmiechem,pełnymprzebiegłościipobłażliwości
kapłańskiej:
–ŚwiętyPawełwśródpogan!
Przybywszynapiątepiętro,ojcowieprzezchwilęstalizakłopotani.
Podniskiemiciemnemsklepieniemtrudnobyłorozpoznaćnumery.
Kilkorodrzwizdobiływizytówkiwrodzaju„M-elleAlice”,bez
bliższegooznaczeniaprofesji,cozresztąbyłozbyteczne,ponieważ
wtymdomubyłowielekonkurentektegosamegozawodu;iotomożna
byłowidziećpoczciwychojców,kołatającychdodrzwijednejztych
pań!