Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.Nadkażdymwisijakaś
katastrofa
Elkakupiłabiletwkasiedworca,apotemwstąpiłajeszcze
domałegokioskuwielobranżowego,gdzienabyłapięćwafliwróżnych
smakachibutelkęmarchwiowegokubusia.Ztakimładunkiem
wybiegłanaperon,gdziejużniecierpliwiewyczekiwałjejOliver.
Jednąztorebpostawiłprzyławce,azwalizkąnakółkachspacerował
wtęizpowrotem,cochwilęspoglądającnastarydworcowyzegar.
KiedyElkadołączyładoniego,wymachującbiletem,odetchnął
zwyraźnąulgą.
–Jużsiębałem,żepociągprzyjedzieiodjedzie,amyniezdążymy
siępożegnać–powiedział,chrząkającnerwowo.–Jeszczebardziej
bałemsię,żebędęzmuszonysamkupićbilet!Muszęcisięprzyznać,
żepodróżekolejąbardzomniestresują,dlategojestem
ciniewymowniewdzięcznyzato,żetuzemnąprzyjechałaś.Wiem,
żemusiałaśsięzwolnićzpracyiwogóle.Takikłopot…
–Żadenkłopot,cośty!Zresztąmamabyminiedarowała,gdybym
posłałacięsamegonadworzec.–Mrugnęłażartobliwie,alewzruszenie
jużczaiłosięztyługardła.
–Tak,Lenadobrzeznałamojąkolejowąfobię!–Oliverteżstarałsię
trzymaćfasonimówiłbeztroskimtonem,alefakt,żeniemógłustać
wmiejscuiwciążjeździłswojąwalizką,jakbykołysałdziecko
wwózku,wyraźniezdradzałjegozdenerwowanie.
–Ajednakzebrałeśsięnaodwagęijedziesz!Mamanapewnojest
zciebiedumna–zapewniła,poczymzawahałasięprzezmoment,
zanimzadałamupytanie,którejąnurtowałoodczasu,gdydowiedziała
się,żeAnglikwracadosiebiedopieropojutrze,anadodatek
zGdańska.Zastanawiałasię,czyktośwrecepcjihoteluzwyczajniesię
pomylił,rezerwująclot,aOlivernatogrzecznieprzystał,czymoże
miałwłaśnietakieżyczenie.–Powiedz,dlaczegoniechciałeślecieć
zBydgoszczy?Zapragnąłeśtrochępozwiedzać?
–Ech!–Machnąłrękąipokręciłgłową,jakbyzawstydzony.
–Poprostutakizemniesentymentalnydureń.Pewnieniewiesz,ale
latemmieliśmywybraćsięzLenąnapolskiewybrzeże.Planowaliśmy
najpierwodwiedzićwas,apotemjechaćpociągiemdoGdańska.Taka