Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czegoświęcejniemaityle.Alenasekcjętrzebadać
priorytet.Wodaotejporzerokujestzimna
ikonserwuje,zatoteraz
KrukodwróciłsiędoNorberta.
–Nictupomnie.
–Wpiszęwraport,żebyłeśnamiejscu.Staryzostawi
cisprawę?–Norbertprzysunąłgłowęiściszyłgłos.
–Toprawda,żeadwokatZarzeckiegowreszciekieruje
sprawędosądu?
–Podobno.
–Niedałosięniczałatwić?
Norbertmiałprzyszłośćwkryminalistyce,alepotrafił
działaćnanerwy.
–Niepróbowałem.
Krukzostawiłgoiprzeszedłpodtaśmami.Odetchnął
głęboko.Stałdługąchwilęwblaskuświatła,atakowany
ciekawskimispojrzeniamizgromadzonychwokółludzi.
Sztuczneświatłoreflektorów,podobnadodymumgła
nadmorzem,chłódiciszazakłócanajedynieodgłosem
łagodnychfaluderzającychobrzeg–towszystko
czyniłosytuacjęnierzeczywistą.Jegożyciewyglądało
tak,żemiałwtejchwilitylkopracę.Jeśliadwokat
Zarzeckiegodopnieswego,stracitępracę.Może
stracićrównieżwolność,choćwtoakuratniewierzył.
Zychbydotegoniedopuścił.
–PankomisarzKrukwewłasnejosobie–usłyszał
znajomygłos,apotemnapiasekpadłdługicień.–Ajuż
siębałem,żepanaodsunęlinadobre.
Mężczyzna,którystanąłobokKruka,musiałzadzierać
głowę,abynawiązaćkontaktwzrokowy.Miałtwarz
zeszparkamizamiastoczuinospooranyczerwonymi