Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żyłkami.Terazmógłudawać,żetozzimna.Faceta
możnabyłonielubić,alenależałodocenić,żepotrafił
pojawiaćsięwmiejscachimomentach,gdzie
gonajbardziejniechciano.Awięcdokładnietam,gdzie
onchciałbyć.
Takszybko?mruknąłKruk,garbiącsięichowając
głowęmiędzyramiona.Byłonaprawdęzimno.
Mamynastroniezakładkę,gdzieludziemogą
zgłaszać,gdycośsiędziejewmieście.
Takszybkozgłosili?
Mężczyznauśmiechnąłsię.
Prawdęmówiąc,byłemtuszybciejniżpolicja.
Niczegoniedotykałem.
Krukspojrzałwdół,naczubekjegogłowy.Żałował,
żetakimjakonniemożnakazaćsiedziećcicho.
Ztakimijakontrzebapróbowaćżyćwzgodzie,jednak
komisarznigdytegonieumiał.
Awięcprzywrócilipana.Będziepanprowadził
śledztwo?
Krukzawahałsię.Bylewzmiankaprasowanaten
tematwywołagwtownąreakcnieprzychylnych
muludzi,atakichniebrakowało.Zostanieodsunięty
jeszczeszybciej,niżmyślał.
Zobaczymy.
Jabymsięcieszył.Uważam,żejestpanświetnym
śledczym.AtemuZarzeckiemusięnależało.Niechnie
będzietakicudownieniewinny.
Inaczejpanpisałw
Dzienniku
.
Tampisałem,jaktrzeba,terazwyrażamswoje
prywatnezdanie.Tylkopanumogęjezdradzić.
Krukprzygryzłwargi.Dziennikarześledczynazywali