Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Warszawa,poniedziałek,21maja
1985roku
Wysokiżczyznaweleganckimczarnymgarniturze
przeciskałsiępomiędzypodróżnymistojącymi
nakorytarzu.Wkońcudotarłdoprzedziału,wktórym
byłojednowolnemiejsce.„Totu!”upewniłsię,
sprawdzającnumernadrzwiach.Skinąłgłową
dopozostałychpodróżnych,przepraszając
zapotrącanienógsiedzących,poczymusiadłprzy
oknie.Przezchwilęszukałczegośwczarnejskórzanej
teczce,którąpostawiłnakolanach.Wreszciewyjął
zniejipołożyłnastolikuksiążkę,egzemplarz„Trybuny
Ludu”,termosizawiniętąwpapierśniadaniowy
kanapkę.Potemwstałiumieściłteczkęnapółce
nabagażpodręczny.Siedzącanaprzeciwko
dziewczynkanieodrywałaodniegowzroku.
PanteżdoKrakowa?zapytała,uśmiechającsię
ipatrzącmuprostowoczy.
Alu,nieprzeszkadzajpanuskarciłapobłażliwie
siedzącatużobokmatka.
Ależnieprzeszkadzauśmiechnąłsięmężczyzna.
Tak,jadędoKrakowa,botympociągiemmożna
dojechaćtylkodoKrakowa.Jakpociągwyjedzie
zWarszawy,tozatrzymasiędopierowKrakowie.
Jedziepanzobaczyćsmokawawelskiego?pytała
dalejdziewczynka,zachęconaodpowiedzią.
Mężczyznazaśmiałsięgłośno.
Niestety,jadędopracy,alezesmokiemwidziałem
sięniedawnoimówiłmi,żeczekanaciebie.
Acopanbędzierobił?
Alu,niewolnotakprzepytywać.Tymrazemgłos
matkibyłjużbardziejstanowczy,jednakmężczyznanie
wydawałsięzbityztropu.
Będęnaprawiałświat,żebytakiemałedziewczynki
jaktymogłybezpieczniespotykaćsmoki.