Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Otak,nieprzestawaj,kochanie.
Naglecośwyrwałomnieztegobłogiegouniesienia.
Angelico?
Odwróciłamsięodoknaizobaczyłammojegoasystenta,który
przezcałyczasczekałnaodpowiedź.
Skończyłemraport,októryprosiłaś.Czyjestjeszczecoś,
comogędlaciebiezrobić?
Towszystko,Dominicu.Możesziść.Dziękuję.
Zatrzymałsięwdrzwiach,ajapatrzyłamnajegojędrnepośladki
iniemogłamoderwaćodnichwzroku.Odwróciłsięgwałtownie,
prawieprzyłapującmnienapatrzeniu.
Zapomniałbym,umówiłemkucharzynajutro,takjakprosiłaś.
Będąuciebiepopołudniu,żebywszystkoprzygotować.Zostaw
miklucze,toichwpuszczę.
Dobrze,dziękujęodpowiedziałam,siadającprzybiurku
iprzeglądającraporty.
Jaksięczujesz?usłyszałam,podniosłamnachwilęwzrok
izobaczyłam,żeonwciążstoiwmoimgabinecie.
Dobrze,dlaczegopytasz?
Wkońcutotwojetrzydziesteurodziny.
Totylkoliczba,nicszczególnegosięniezmienia,wczoraj
byłamtakajakdziśidziśjestemtaka,jakabędęjutro
odpowiedziałamznosemwpapierach.
A!krzyknąłdziwniepodekscytowanyprzyszedłkolejny
czerwonytulipan.Tojużdwudziestydziewiąty.
Uniosłamgłowęiwbiłamwniegomrocznespojrzenie,jakie
wywoływaływemniekwiaty,azwłaszczaczerwonetulipany.
Przeszedłmniedreszcz.Nienawidziłamtychgierek.Domyślałamsię,
doczegozmierzająicomogąodkryć.Pogrzebałamprzeszłość
dostateczniegłębokoiniezamierzałamjejwywlekać,alenajwyraźniej
komuśbardzonatymzależało.
Wyrzućjezażądałam.
Ale…niejesteściekawa,ktojewysyła?dopytywałjak
nigdy,odkrywającswojedotądniezauważalnedlamniewścibstwo
żadenniemiałbilecika.
Nieodpowiedziałamkrótko.
Wyszedł,ajawyciągnęłamztorebkiBirkinbalsamKylieSkin
iwcierałamgowdelikatniemuśniętesłońcem,obolałełydki,
podziwiającjednocześnienieskazitelnymanikiur,któryrobiłam
cotydzień.Zawszewtymsamymgabinecie.Zawszeotejsamejporze.