Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chybasięnatoniezgodzisz?!wypalił,przeszywając
wzrokiem.
Wzruszyłaramionamitakwyraźnie,żeramiączkoczarnej,
satynowejkoszulkinocnejzjechałopogładkimramieniu.
Zdecydujęporozmowieznimodparłastanowczo.
Prychnął.
Miewaszdziwnepomysły,aleterazprzesadziłaś.Chceszpomóc
mordercydzieci?!
TejcechywmłodymZamojskimnielubiłanajbardziej.Miał
wzwyczajusztywnotrzymaćsięosądów,którejużwydano.Zkolei
onawszystkopodważała.Pracującwzawodzieprawnika,zdążyłasię
przekonać,jakchoryidziurawybywasystemwymiaru
sprawiedliwości.Prokuratorzy,sędziowie,funkcjonariuszepolicji
iadwokaciprzecieżtylkoludźmi.Każdymógłsiępomylić
wnieoczywistejsprawie.Dlaczegowięcwtejmiałobybyćinaczej?
Potrzydziestulatachmamypowtórkęzrozrywki,aco,jeśli…
Nie!ryknąłZamojski.Nawetnieważsiętegomówićdodał
stanowczo.
Wrońskajeszczebardziejodsunęłasięodmężczyznyizgromiła
gowściekłymwzrokiem.
Ococichodzi,Wojtek?!odparła,unoszącgłos.Mamsięnie
ważyćmówić,żebyćmożewpierdlusiedziniewinnyczłowiek?!Ity
mniepytasz,czyjestemnormalna,bootrzeciejwnocyoglądamwilki
wtelewizji,tak?
Pokręciłgłowąiprzetarłgładkoogolonątwarzbezcieniazarostu.
Uspokójsięodburknął.
Prychnęła.
Tomnieniewkurzaj.