Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stało?
Nie,nic,prababciu.
Jawracamdodomunakawę.Idzieszzemną?
Nie.Jeszczechwilęsobietuposiedzęipomyślę.
Niesiedźzadługo,bozmarzniesz.Nibymamyjuż
kwiecień,alejestcałkiemchłodno.Wilkazłapiesz,jak
cinerkizawieje.
Starszapaniwstałaostrożnieioparłasięnaswoim
chodziku.Jużmiałasiępożegnaćzprawnuczką,lecz
oddechnamomentzamarłjejwpłucach.Zamrugała
gwałtownieimarazniknęła.
Prababciu?Ewasięzaniepokoiła.
Wydawałomisię…Sylwiawbijałaspojrzenie
wpobliskiezarośla.Przedchwilązobaczyłatamdziwny
czarnykształt,któryzniknąłodrazu,gdytylkozawiesiła
nanimspojrzenie.Byłapewna,żejejsiętonie
przywidziało.Ja…urwałagwałtownie,gdykrzakisię
poruszyły.
Spomiędzyroślinwyskoczyłutytłanybłotemzłocisty
kundelek.Wpyskutrzymałsmyczijakimścudem
wydawałsięprzytymubawiony.Pochwilidogoniłgo,
ciężkosapiąc,nastolatekztwarząobsypanątrądzikiem.
Byłrównieubłocony,cozwierzak.
Krakers,donogi!ryknąłzanieposłusznym
pupilemiruszyłdalejwpogoń,niezwróciwszyuwagi
nakobiety.
Babciu?EwadotknęładłoniSylwii.
Cośmisięwydawałopowiedziałazulgą
staruszka.Aletobyłtylkopies.Dozobaczeniawdomu.