Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ulicytoczyłysięwozy,beczki,bryczki-taminapowrót...Coraz
więcejludzi,corazwięcejwozów,nareszcieutworzyłsięjeden
wielkipotokuliczny,zktóregocochwilęktośwpadałdonas
zasprawunkiem.
-Pieprzuzatrojaka...
-Proszęfuntkawy...
-Niechpandaryżu...
-Półfuntamydła...
-Zagroszliścibobkowych...
Stopniowosklepzapełniałsięponajwiększejczęścisłużącymi
iubogoodzianymijejmościami.WtedyFrancMincelkrzywiłsię
najwięcej:otwierałizamykałszuflady,obwijałtowarwtutkizszarej
bibuły,wbiegałnadrabinkę,znowuzwijał,robiąctowszystko
zżałosnąminączłowieka,któremuniepozwalająziewnąć.Wkońcu
zbierałosiętakiemnóstwointeresantów,żeiJanMincel,
ijamusieliśmypomagaćFrancowiwsprzedaży.
Starywciążpisałizdawałresztę,odczasudoczasudotykając
palcamiswojejbiałejszlafmycy,którejniebieskikutasikzwieszał
musięnadokiem.Czasemszarpnąłkozaka,aniekiedyzszybkością
błyskawicyzdejmowałdyscyplinęićwiknąłniąktóregozeswych
synowców.Naderrzadkomogłemzrozumieć:ocomuchodzi?
synowcybowiemniechętnieobjaśnialimiprzyczynyjego
popędliwości.
Okołoósmejnapływinteresantówzmniejszałsię.Wtedywgłębi
sklepuukazywałasięgrubasłużącazkoszembułekikubkami(Franc
odwracałsiędoniejtyłem),azanią-matkanaszegopryncypała,
chudastaruszkawżółtejsukni,wogromnymczepcunagłowie,
zdzbankiemkawywrękach.Ustawiwszynastoleswojenaczynie,
staruszkaodzywałasięschrypniętymgłosem:
-GutMorgen,meineKinder!DerKaffeeistschonfertig...
Izaczynałarozlewaćkawęwbiałefajansowekubki.
WówczaszbliżałsiędoniejstaryMincelicałowałwrękę,
mówiąc:
-GutMorgen,meineMutter!
Zacodostawałkubekkawyztrzemabułkami.
PotemprzychodziłFrancMincel,JanMincel,AugustKatz,