Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
silnymi.
-Asprawiedliwość?-zawołałIgnacy.
-Sprawiedliwymjestto,żesilnimnożąsięirosną,asłabiginą.
Inaczejświatstałbysiędomeminwalidów,codopierobyłoby
niesprawiedliwością.
Ignacyposunąłsięzkrzesłem.
-Itytomówisz,Stasiu?...Naserio,bezżartów?
Wokulskizwróciłnaniegospokojnewejrzenie.
-Jamówię-odparł.-Cóżwtymdziwnego?Czyliżtosamoprawo
niestosujesiędomnie,dociebie,donaswszystkich?...Zadużo
płakałemnadsobą,ażebymsięmiałrozczulaćnadTurcją.
PanIgnacyspuściłoczyiumilkł.Wokulskijadł.
-No,ajakżetobieposzło?-zapytałRzeckijużzwykłymtonem.
Wokulskiemubłysnęłyoczy.Położyłbułkęioparłsięoporęcz
kanapy.
-Pamiętasz-rzekł-ilewziąłempieniędzy,gdymstądwyjeżdżał?
-Trzydzieścitysięcyrubli,całągotówkę.
-Ajakcisięzdaje:ileprzywiozłem?
-Pięćdzie...zeczterdzieścitysięcy...Zgadłem?...-pytałRzecki,
niepewniepatrzącnaniego.
Wokulskinalałszklankęwinaiwypiłpowoli.
-Dwieściepięćdziesiąttysięcyrubli,ztegodużączęśćwzłocie
-rzekłdobitnie.-Aponieważkazałemzakupićbanknoty,które
pozawarciupokojusprzedam,więcbędęmiałprzeszłotrzystatysięcy
rubli...
Rzeckipochyliłsiękuniemuiotworzyłusta.
-Niebójsię-ciągnąłWokulski.-Grosztenzarobiłemuczciwie,
nawetciężko,bardzociężko.Całysekretpoleganatym,żemmiał
bogategowspólnikaiżekontentowałemsięczteryipięćrazy
mniejszymzyskiemniżinni.Toteżmójkapitałciąglewzrastającybył
wciągłymruchu.-No-dodałpochwili-miałemteższalone
szczęście...Jakgracz,któremudziesięćrazyzrzęduwychodzitensam
numerwrulecie.Grubagra?...prawiecomiesiącstawiałemcały
majątek,acodzieńżycie.
-Itylkopotojeździłeśtam?-zapytałIgnacy.