Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żestaryodzyskujedobryhumor.
-Alecowmieściesłychać?Wsklepie,dopókitywnimjesteś,
musibyćdobrze.
-Wmieście...
-Zdawnychkundmanównieubyłkto?-przerwałmuWokulski,
corazszybciejchodzącpopokoju.-Nikt!Przybylinowi.
-A...a...
Wokulskistanąłjakbywahającsię.Nalałznowuszklankęwina
iwypiłduszkiem.
-AŁęckikupujeunas?...
-Częściejbierzenarachunek.
-Więcbierze...-TuWokulskiodetchnął.-Jakżeonstoi?
-Zdajesię,żetoskończonybankrutibodajżewtymroku
zlicytująmunareszciekamienicę.
WokulskipochyliłsięnadkanapąizacząłbawićsięzIrem.
-Proszęcię...ApannaŁęckaniewyszłazamąż?
-Nie.
-Aniewychodzi?...
-Bardzowątpię.Ktodziśożenisięzpannąmającąwielkie
wymagania,ażadnegoposagu?Zestarzejesię,choćładna.
Naturalnie...
Wokulskiwyprostowałsięiprzeciągnął.Jegosurowatwarznabrała
dziwnierzewnegowyrazu.
-Mójkochanystary!-mówił,biorącIgnacegozarękę-mój
poczciwystaryprzyjacielu!Tynawetniedomyślaszsię,jakim
jaszczęśliwy,żecięwidzę,ijeszczewtympokoju.Pamiętasz,ilem
jatuspędziłwieczorówinocy...jakmniekarmiłeś...jakoddawałeś
micolepszeodzienie...Pamiętasz?...
Rzeckiuważniespojrzałnaniegoipomyślał,żewinomusibyć
dobre,skorotakrozwiązałoustaWokulskiemu.
Wokulskiusiadłnakanapieioparłszygłowęościanę,mówiłjakby
dosiebie:
-Niemaszpojęcia,cojawycierpiałem,oddalonyodwszystkich,
niepewny,czyjużkogozobaczę,takstraszniesamotny.Bowidzisz,
najgorsząsamotnościąniejestta,któraotaczaczłowieka,aletapustka