Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Niemogłeś?-powtórzyłIgnacy.
-Niemogłem...ibasta!Niemiałempocowracać-odparł
niecierpliwieWokulski.-Umrzećtuczytam,wszystkojedno...Daj
miwina-zakończyłnagle,wyciągającrękę.Rzeckispojrzałwjego
rozgorączkowanątwarziodsunąłbutelkę.
-Dajpokój-rzekł-jużitakjesteśrozdrażniony...
-Dlategochcępić...
-Dlategoniepowinieneśpić-przerwałIgnacy.-Zawiele
mówisz...możewięcej,aniżelibyśchciał-dodałznaciskiem.
Wokulskicofnąłsię.Zastanowiłsięiodparłpotrząsającgłową:
-Myliszsię.
-Zarazcidowiodę-odpowiedziałIgnacyprzyciszonymgłosem.
-Tyniejeździłeśtamwyłączniedlazrobieniapieniędzy...
-Zapewne-rzekłWokulskiponamyśle.
-Boinacotrzystatysięcyrublitobie,któremuwystarczałotysiąc
narok?...
-Toprawda.
Rzeckizbliżyłswojeustadojegoucha.
-Jeszczecipowiem,żepieniędzytychnieprzywiozłeśdlasiebie...
-Ktowie,czyśniezgadł.
-Zgadujęwięcej,aniżelimyślisz...
Wokulskinagleroześmiałsię.
-Aha,więctaksądzisz?-zawołał.-Upewniamcię,żenicnie
wiesz,starymarzycielu.
-Bojęsiętwojejtrzeźwości,podwpływemktórejgadaszjak
wariat.Rozumieszmnie,Stasiu?...
Wokulskiwciążsięśmiał.
-Maszrację,nieprzywykłempićiwinouderzyłomidogłowy.
Ale-jużzebrałemzmysły.Powiemcitylko,żemyliszsięgruntownie.
Ateraz,ażebyocalićmnieodzupełnegoupicia,wypijsam
-zapomyślnośćmoichzamiarów.
IgnacynalałkieliszekimocnościskającrękęWokulskiemu,rzekł:
-Zapomyślnośćwielkichzamiarów...
-Wielkichdlamnie,alewrzeczywistościbardzoskromnych.