Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przytuliłagłowędoramieniaojca.PanTomaszspojrzałniechcący
wlusterkonastolikuiprzyznałwduchu,żeobojewtejchwilitworzą
bardzopięknągrupę.Szczególniejdobrzeodbijałaobawarozlana
natwarzycórkiodjegospokoju.Uśmiechnąłsię.
-Bankierskiestoły...-powtórzył.-Srebranaszychprzodków
bywałyjużnastołachTatarów,Kozaków,zbuntowanychchłopów,
inietylkonamtonieuchybiało,alenawetprzynosiłozaszczyt.Kto
walczy,narażasięnastraty.
-Traciliprzezwojnęinawojnie-wtrąciłapannaIzabela.
-Adziśniemawojny?...Zmieniłasiętylkobroń:zamiastkosą
albojataganemwalcząrublem.Joasiadobrzetorozumiała,sprzedając
nieserwis-alerodzinnymajątek,alborozbierającnawybudowanie
śpichlerzaruinyzamku.
-Więcjesteśmyzwyciężeni...-szepnęłapannaIzabela.
-Nie,dziecko-odparłpanTomaszprostującsię.-Mydopiero
zaczniemytriumfowaćibodajczynietegoboisięmojasiostraijej
koteria.Onitakgłębokozasnęli,żeraziichkażdyobjawżywotności,
każdymójśmielszykrok-dodałjakbydosiebie.
-Twój,papo?
-Tak.Myśleli,żepoproszęichopomoc.SamaJoasiachętnie
zrobiłabymnieswoimplenipotentem.Janatomiastpodziękowałem
imzaemeryturęizbliżyłemsiędomieszczaństwa.Zyskałemutych
ludzipowagę,którazaczynatrwożyćnaszesfery.Myśleli,żezejdę
nadrugiplan,awidzą,żemogęwysunąćsięnapierwszy.
-Ty,papo?
-Ja.Dotychczasmilczałemniemającodpowiednichwykonawców.
Dziśznalazłemtakiego,któryzrozumiałmojeidee,izacznędziałać.
-Któżtojest?-spytałapannaIzabela,zezdumieniempatrząc
naojca.
-NiejakiWokulski,kupiec,żelaznyczłowiek.Przyjegopomocy
zorganizujęnaszemieszczaństwo,stworzętowarzystwodohandlu
zeWschodem,tymsposobemdźwignęprzemysł...
-Ty,papo?
-Iwówczaszobaczymy,ktowysuniesięnaprzód,choćbyprzy
możliwychwyborachdoradymiejskiej...
PannaIzabelasłuchałazszerokootwartymioczyma.