Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwielkiegomiastawrócićnatakiezadupie?–
Teremontyipracę?Idojazdy?Toprawieosiemdziesiąt
kilometrów.
–Spróbuję.Człowieknigdyniewiedokońca,czy
musięuda,dopókiniespróbuje.Acodoodległości,lubię
jeździć.Prowadząc,odpoczywam.
Marzenaspojrzałananiąjakośdziwnie.
–NoiMirekmipomoże.Zatrudniłamteżekipędowody
igazu.
Marzenamachnęłalekceważącoręką.
–Nanichtoniemacoliczyć.Powiedzą,żeprzyjdą
jutro,tospodziewajsięzamiesiąc.
–Spisałamumowę.Mająskończyćprzedkońcemmaja.
AnaMirkumogęprzecieżpolegać.
–O!–Kuzynkaspojrzałananiązpodziwem.–
Tytomaszgłowę.Jeślimająpodpisanąumowę,
topewniesięwywiążą.Aledobrze,żebędzietutaki
lekarzjakty–zmieniłanagletemat.–Ludzieteraz
strasznienagłowęchorują.Ajakmniecośsięstanie,
todociebieniebędziewstydpójść–dodała
ześmiechem.
–GdyPawłowskipowiedziałmiotym,byłamwszoku.
Aleuznałam,żetoznakijednocześnieszansadlamnie,
żebywrócić.Zawszechciałamwrócić–dodała
przytłumionymgłosem.
Marzenaspojrzałananiązrzadkąuniejtkliwością.
–Jateżsięcieszę,żetubędziesz.Tylkotrochę
martwięsię,czyprzywyknieszinieucieknieszpokilku
miesiącach.
–Jużuciekłam–odparłaSarapoważnie,patrząc
nazieleniejącesięwgłębiogrodulipy.–Teraztylko
wracam.