Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
będziespacer.–Harlownieowijaławbawełnę,
ajaparadoksalniebyłamjejzatowdzięczna.–Muszę
wiedzieć,czyjesteśgotowanato,żebywywlec
naświatłodziennieabsolutniewszystkieobrzydliwe
szczegóły,októrychmiopowiadałaś.Niechcętegorobić,
alemożemyniemiećwyjścia.
Odetchnęłam.
Niebyłamgotowa.Aletoniemiałojużżadnego
znaczenia.
***
TegowieczoruAntoniomiałwyjechaćnadwadni
doBostonu–tomógłbyćdobrymomentnato,żebysię
spakowaćiprzynajmniejnachwilęprzenieśćsię
doHoldena.Zamierzałamteżwkońcupowiedziećijemu,
iAlexowi,czymtaknaprawdębyłomojemałżeństwo.
Byłamimtowinna.Wiedziałam,żemogąmimiećzazłe,
żetakdługoukrywałamprzednimiprawdę.Liczyłam
jednaknato,żejakjużwyjawię,dlaczegouwikłałamsię
wtenukład,będąwstaniemniezrozumieć.
Zsercemwgardleweszłamdoapartamentu,
wktórymmieszkałamodpoczątkumałżeństwa.
Apartamentu,gdziewkażdymkącieczaiłsięból,
wspomnieniesińcówipopękanychkości.Naszczęście
Antoniajeszczeniebyło,więcodważyłamsięodetchnąć
zulgą.Sięgnęłamdoszafywsypialniiwyciągnęłam
zniejdługą,szmaragdowąsuknię.Odupragnionej
wolnościdzieliłmniejeszczejedenkoszmarnybankiet.